sobota, 27 czerwca 2015

2. "Pierwszy dzień Hogwartu" – Ignis aurum probat

     Przed Wami rozdział drugi. Serdecznie zapraszam! Miłej lektury.
- Do Ceremonii Przydziału  przystąpi również przeniesiona z Durmstragu uczennica. Powitajmy proszę Fenixę Katarinę Romanow! - zawołała profesor McGonagall, zwijając lekko pożółkły pergamin. Hermiona zamarła. Fenixa? Czyżby chodziło o młodsza siostrę Ariny? Jej najlepszej przyjaciółki? Gryfonka odwróciła głowę, gdy w tym samym czasie w progu stanęła smukła dziewczyna o włosach w kolorze krwi i oczach w odcieniu granatu. Fen wyglądała dobrze nawet w szkolnym mundurku. Spódniczka idealnie podkreślała jej nogi, bluzka opinała delikatnie biust. Wcale nie była wyzywająca jak Parkinson czy inne, jej podobne dziewczyny. Nie rozejrzała się po całej Wielkiej Sali, tak jak to robił każdy. Uśmiechnęła się lekko, uniosła podbródek i spokojnie podeszła do stołka. Hermiona wiedziała, że Fenixa jest arystokratką z krwi i kości. Mimo jej porywczego, wybuchowego charakterku była dobrze wychowana. Choć czasami nie wytrzymywała i pokazywała światu, co może odparować, gdy ktoś sprowokuje jej cięty język. Cięty język? - pomyślała Hermiona z rozbawieniem, wspominając jak w wakacje dwa lata wcześniej Fen uprosiła ją i swoją starszą siostrę, żeby poszły z nią do baru. Spławiła tam jakiegoś chłopaka, który się do niej przystawiał. Mówił, że był straszy od nich o 4 lata, więc tym bardziej groteskowo wyglądało, gdy odchodził ze łzami w oczach. - Raczej ostrze noża w buzi. Gryfonka obejrzała się i zobaczyła, że wiele osób z zaciekawieniem wpatrywało się w nową uczennicą. Gdyby tylko wiedzieli jakie informacje alchemiczne ona posiada, to było po prostu zadziwiające... Litwinka usiadła zgrabnie na stołku i nałożyła sobie na głowę Tiarę. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem widząc niezadowoloną minę Fenixy.
 - Romanow, tak? - spytało nakrycie głowy. - Cięty język Ślizgonów, odwaga Gryfonów, mądrość krukonów, bezinteresowność Puchonów, no, w razie wielkiej potrzeby. Jednak ta mściwość... Kochanieńka, ciężko z tobą, oj bardzo ciężko. Jednakże... SLYTHERIN! - stół Ślizgonów podniósł ogromną wrzawę. Po raz pierwszy od dawna ktoś dołączył do jednego z domów, nie mając jedenastu lat. Hermiona zobaczyła jak Zabini wstał i przywitał pannę Romanow jak najlepszą przyjaciółkę, pocałunkiem w policzek. Malfoy po prostu podał dłoń, gratulując. Od kiedy oni się znają? Z tego co pamiętała, najmłodsza latorośl Romanowów uwielbiała drani, a nie- upadłe gwiazdy i casanovy. Dyskretnie wysłała wiadomość na serwetce do świeżo upieczonej Ślizgonki, z prośbą o spotkanie. Gdy ta odczytała, ledwo dostrzegalnie skinęła głową. Hermiona uśmiechnęła się. Już ona się do wie dlaczego ta złośnica przeniosła się do Hogwartu.
     Panna Granger szybkim krokiem przemierzała korytarze. Musiała dopaść Litwinkę, za nim ta dotrze do lochów pod eskortą dwóch nieaktualnych "książąt" domu Salazara. Nie było się jednak czym martwić. Zobaczyła ją przed wejściem, nonszalancko opartą o ścianę. Bawiła się delikatną, plecioną bransoletką.
- Fenixa! - zawołała prefekt naczelna. Siostra jej najlepszej przyjaciółki, no prawie najlepszej, tuż po Ginny, uniosła swoje niebieskie oczy i wygięła delikatnie usta w uśmiechu.
- Witaj, Herm! - ucieszyła się dziewczyna.
- Cieszę się, że cię widzę. - uściskały się serdecznie. Nie widziały się od rozpoczęcia wojny. Nagle Hermiona dostrzegła czarny napis na przegubie koleżanki.
- Ditto, Gryfonko. - zaśmiała się i widząc jej spojrzenie podwinęła rękaw szaty, ukazując cały tatuaż.
- Życie to iluzja. Nie daj się jej uwieść*. - Granger bezwiednie przetłumaczyła na głos. - Kiedy go zrobiłaś? - spytała.
- Jak wujek Voldziu przegrał. - wzruszyła obojętnie ramionami i spojrzała na swą rozmówczynie taksująco. - Dalej chodzisz z Łasicą? - zmieniła temat. Wojna nie była czymś, o czym chcą rozmawiać młodzi ludzie, zwłaszcza kiedy niedawno się zakończyła i zabrała wielu bliskich im ludzi.
- Tak dalej z nim jestem. - podkreśliła. Chodzenie z kimś uważała za dziecinne, infantylne. Ona z Ronem była. Chodzić to mogę na spacery -  A ty co? Kogo ostatnio usidliłaś? - nie miała ochoty znowu się tłumaczyć ze swoich decyzji. Romanow machnęła lekceważąco ręką.
- Kiedy indziej. Chciałabyś pewnie wiedzieć co mnie sprowadza do tej szkoły, nie? - Gryfonka uśmiechnęła się, Fen zawsze była bezpośrednia.
- Chodziłaś do Durmstragu. - przypomniała.
- Przyjechałam by poznać narzeczonego. - oznajmiła, tonem sugerującym, że tematem rozmowy była pogoda.
- NARZECZONEGO?! - wykrzyknęła. Fenixa wybuchnęła śmiechem, widząc minę przyjaciółki swojej starszej siostry.
- Planowane małżeństwo. Nie miałam nic do gadania. - wydusiła między atakami śmiechu.
- Współczuję ci. - oznajmiła Gryfonka zgodnie z prawdą. - I nie widzę tu powodów do radości. - uniosła lewą brew.
- Nie ma czego współczuć. - zbyła ją rudowłosa. - Mój narzeczony przynajmniej nie ma lordozy a ni podkręcanego wąsika i jest w moim wieku. Poza tym, wiesz, zawsze jest jakiś plus. - wzruszyła ramionami.
- Kto jest? - padło pytanie.
- Ja. - obydwie spojrzały w stronę z której dochodził głos. Hermiona zobaczyła Blaise'a Zabiniego, przyjaciela Malfoya.
- Nie uczyła cię mama, że się nie podsłuchuje rozmów? Zwłaszcza damskich? - prychnęła Fenixa. Chłopak podszedł do niej i cmoknął w czoło, w odpowiedzi Ślizgonka przewróciła oczami.
- Nie.- odparł krótko, uśmiechając się zadziornie.
- Idiota.- skomentowała Litwinka. - Cholera, zimno tu czy mi się wydaje? - rozejrzała się na boki. Chciała oszczędzić sobie dalszych, fałszywych czułości, które mógłby jej ufundować.
- GDY CI ZIMNO, GDY CI ŹLE CHODŹ DO MNIE,  PRZYTULĘ CIE!!!!!!!! - krzyknął Zabini. Hermiona parsknęła śmiechem, a Fenixa wzniosła oczy ku niebu, żałując, że nie może uciec gdzieś z dala od tego kretyna,
- Zabini, znam cię od kilku godzin, a już jesteś moim problemem. - westchnęła. Czarnoskóry objął ją ramieniem i szepnął do ucha, sugestywnym szeptem.
- Skarbie, z problemem najlepiej się przespać. - Fenixa odskoczyła od niego jak oparzona.
- Zabini, bo powiem Malfoyowi, że go zdradzasz. - zagroziła żartobliwie Hermiona, celując w niego palcem. Chłopak spojrzał na nią z miną zbitego szczeniaczka.
- Znają się od kilku godzin i już przeciwko mnie spiskują! - powiedział do siebie. Odwrócił się na pięcie i zniknął w Pokoju Wspólnym Ślizgonów. Panna Romanow przewróciła oczami.
- Idę uspokoić jego zdeptane ego. Do zobaczenia, Herm! - musnęła wargami powietrze wokół jej policzków i poszła za Zabinim, zostawiając Gryfonkę samą.
     Draco po całej tej uroczystości w Wielkiej Sali miał wrażenie, jakby ktoś spuścił z niego resztki sił, które mu pozostały. Wypompowany i pełen złości rozejrzał się wokół. Jego najlepszy przyjaciel przynajmniej kogoś miał, w razie czego mógł liczyć na minimum wsparcia, odrobinę zrozumienia. A on? Nie dość, że musiał użerać się z bratem, to jeszcze Astoria mogła się całkowicie obrazić. Westchnął zrezygnowany. Życie waliło mu się na głowę i nie było nawet kogoś, kto pomógłby mu zbierać gruz. Zadurzona w nim idiotka siedziała całkiem blisko niego uśmiechając się do swoich przyjaciółek, poprawiając przy tym włosy co kilka sekund. Pogrzebał jeszcze trochę w talerzu, mając nadzieję, że nikt nie zobaczy jego wyjścia z formy. Nie musiał się martwić, każdy był zajęty swoimi sprawami, mało kogo z ich stołu obchodził Zdrajca Czarnego Pana - Malfoy. Kiedy wszyscy zaczęli powoli wychodzić, podjął spontaniczną decyzję, po czym podbiegł do Astorii.
- Ast...-sam nie wierzył w swoją czułość. - Wiesz...ja...sorry...- bał się czy to wystarczy, ale najwyraźniej tak było, bo rozpromieniła się cała. - Wiesz... wynagrodzę ci to. Wiem co lubią takie kociaki. Spotkajmy się za godzinę w Pokoju Wspólnym a potem cię gdzieś zabiorę. - uśmiechnął się. Ta propozycja złagodziła jego wyrzuty sumienia.
- Ale super! - zaczęła piszczeć i skakać a po chwili jak szalona poleciała szukać przyjaciółek, by powiedzieć im o wszystkim. Wrócił do Sali, żeby zabrać kilka pączków owiniętych w serwetki. Niech już ma. Ich relacja jeszcze mu się przyda.
      Starszy Malfoy po usłyszeniu swojego imienia i nazwiska wstał i ukłonił się. Nowy nauczyciel Obrony przed Czarną Magią. Po nudnej Ceremonii Przydziału w końcu zabrał się do jedzenia. Jego brat wyglądał marnie, chudo. Chyba się czymś martwił. Ale co go to obchodziło? Znalazł tu pracę, żeby ocieplić swój wizerunek, a potem wrócić w wielkim stylu na salony. Nie przyjechał niańczyć Draco. Młody przecież ma jakąś dupę i niech radzi sobie sam. Chciało mu się rzygać. Tak pełno szlam... Cholernych, brudnych szlam... Dlaczego nie mogli wygrać? Dlaczego musiał udawać dobrego? I dlaczego ma uczyć obrony przed przedmiotem, z którego jest najlepszy?! Świat zwariował. I ten jego brat... Zdrajca. Miał ochotę się go pozbyć... ale nie mógł. Zabicie własnego brata? Akurat teraz kiedy dostał szansę na ponowne brylowanie? Musi teraz znaleźć sposób na wywindowanie się na szczyt, a nie na zabijanie brata. Ciekawe tylko jaki to sposób? Nie był cudotwórcą! I nagle! Jest! Przyszło mu to do głowy w ciągu kilku sekund. Reszta planu powoli znalazła swoje miejsca w mózgu. Idealnie! Granger, Granger... Gdzie ona jest? O! Siedzi! Blada, smutna, chudziutka. Świetnie! Osamotniona i w depresyjnym nastroju była łatwym celem. Da się łatwo zmanipulować, bo potrzebuje męskiego ramienia, uścisku, pomocy... Wyciągnę do niej rękę i już ją mam! Jasne, że dla niego była  ohydna, ale co może lepiej zadziałać na opinię o nim jak nie związek z cudowną szlamą, przyjaciółką Pottera, naczelną kujonicą i ulubienicą czarodziejskiego świata? On, odnowiony, nawrócony Śmierciożerca ''zakochuje'' się i jest dobrym chłopakiem... A potem można upozorować tragiczne samobójstwo. O, świetnie! Uda rozpacz, smutek...A to przyciągnie do niego te kobiety, które odrzucił związek z Granger. I pięknie. Postanowił jak najszybciej zacząć realizację planu. Dał sobie rok na poderwanie jej. Potem kolejny rok-dwa związku, następnie podczas jego wyjazdu jej stanie się krzywda. Rok na dramat i udawaną depresję. A potem całe życie odcinania kuponów od tej farsy. Warto? No jak nie jak tak! Zadowolony z siebie spokojnie dokończył jedzenie obmyślając szczegóły planu.
     Malfoy junior w tym czasie zdążył zejść do lochów i z pomocą czarów rozpakować walizki. Szybki prysznic, ładna, czarna koszulka, ciemne jeansy, kilkudniowy zarost... Po raz pierwszy tego się uśmiechnął bez przymusu. Wyglądał nawet fajnie... Mięśnie jeszcze nie całkiem mu zmizerniały... Mniej więcej zadowolony z siebie spakował pączki do papierowej torebki, jednej z tych, które Blaise trzymał w górnej, prawej szufladzie biurka, sam nie wiedząc po co. Blondyn wyszedł z komnaty idąc prosto do Pokoju Wspólnego. Cel tego wieczoru stał przy drzwiach wyjściowych nerwowo rozglądając się na boki. Miała srebrną spódniczkę obszytą błyszczącymi cekinami w tym samym kolorze. Do tego czarną bokserkę z niesamowicie głębokim dekoltem. Nie umiała ustać na zbyt wysokich, czarnych szpilkach. Mocny makijaż czynił ją podobną do klauna a okropny tapir straszył. Wzdrygnął się. Oczekiwał dziewczyny z klasą. Mimo obrzydzenia podszedł do niej spokojnie i klepnął ją w tyłek ledwo przykryty skrawkiem materiału o hucznej nazwie spódniczki. Pisnęła radośnie. Tak, ku jego lekkiemu, ukrywanemu nawet przed samym sobą, zgorszeniu, lubiła być witana.
- Co będziemy robić? - mrugała zawzięcie długimi rzęsami.
- Zobaczysz, chodź... - przeszedł przez drzwi pierwszy, nie czuł potrzeby bycia dżentelmenem. Ona zresztą też nigdy tego nie chciała, kiedyś, gdy odsunął jej krzesło, powiedziała, żeby tak nie robił, bo tak nie zachowuje się prawdziwy macho. Dostosował się, kpiąc z niej w duchu. Przemierzali kolejne korytarze, aż w końcu dotarli do całkiem pustej sali.

*cytat Martyny Janowskiej, który pozwoliła mi udostępnić.
No i jest! W końcu przyszła wena, wyjątkowo kapryśne stworzenie. Już niedługo akcja rozpocznie się tak NAPRAWDĘ. Mam nadzieję, że Wam się podobało. Jest jeszcze pytanie- co myślicie o tym by publikować nasze opowiadanie na wattpadzie?
PS Takie momenty jak opisy uczuć kogoś pobocznego typu Ash będą bardzo rzadko, pojawiło się to, żeby przybliżyć Wam jego plan i cel intrygi.

Wasza Eleonora.

15 komentarzy:

  1. Gdy tylko tu weszłam, to od razu olśnił mnie widok Twojej strony. Szablon jest przepiękny, te kolory... zakochałam się! *.*
    Co do bloga... Bardzo mi się podoba, naprawdę, wciągnęłam się. Dobrze napisane, interesujące. Nic tylko czekać teraz na nowy rozdział ;)
    Prosiłabym o informowanie mnie nowych rozdziałach ;)
    A tymczasem wywiązuję się z obowiązku i informuję o nowościach u mnie
    http://dramione-violent-love.blogspot.com/2015/06/mecz-quidditcha.html
    Sheireen ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękujemy :3.Staramy się.Wena nie opuszcza,więc niedługo trzeci rozdział i oczywiście Cię poinformujemy :)!Zachęcamy do obserwacji, również trafisz do naszych kręgów obserwowanych blogów :).Co do szablonu : bardzo nam miło :)! Wpadniemy do Ciebie.
    Eleonora.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nooo, zapowiada się naprawdę ciekawe opowiadanie!


    Zapraszam na kolejny rozdział mojego nowego opowiadania.
    http://malfoyhermiona.blogspot.com/
    Ministerstwo uchwala ustawę o małżeństwie, by ponownie zaludnić świat po wojnie. Hermiona Granger zostaje sparowana z Draco Malfoyem. Czy to kiedykolwiek będzie związek wypełniony miłością, a nie nienawiścią? Dramione!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękujemy i oczywiście zajrzymy do Ciebie :)!
    Eleonora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Draco to już jest niezły Bad Boy, ale żeby jeszcze gorszy starszy brat? na moje oko to zakrawa na przegięcie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nam się podoba ;).Draco jest prawiczkiem,jest wrażliwy,żałuje wszystkiego co się stało.Ma depresję a robił te złe rzeczy,bo nie miał wyboru.Nigdy nikogo nie zabił.Ale jego brat jest zupełnie inny.I dzieje się coś dzięki niemu a nie tylko ciągłe pisanie o Draco i Hermionie i o Hermionie i Draco.... ;)
    Eleonora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oo nie, nie, nie! Teraz boję się o Hermione! :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, postaramy się doprowadzić ją do końca opowiadania bez większych uszczerbków na zdrowiu, haha :).
      Pozdrawiam, Eleonora.:)

      Usuń
  8. ♥ - chyba więcej nie trzeba pisać

    OdpowiedzUsuń
  9. ♥ - chyba więcej nie trzeba pisać

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudnie! Ale... Piszcie dłuższe rozdziały, żeby każdy miał swój wątek. Opisujcie więcej akcji, a nie zajmujcie się dokładnym wyliczaniem elementów ubioru postaci (co jest zmorą dzisiejszych fanfictions). Ale bardzo podoba mi się spisek starszego Malfoya. Oryginalnie, chociaż Hermiona pojawiła się za szybko. Ten plan powinien być trochę dłużej obmyślany, ale... Jest ok, lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :).
      Wybacz, mam manię chęci przedstawienia bohatera tak, żeby każdy go wyobrażał sobie na mój sposób, haha :D. Dziękuję za pochwałę spisku, trochę nad tym myślałam :D :). Rozdziały będą coraz dłuższe i postaramy się lepiej ogarniać akcję :).
      Pozdrawiam, Eleonora.

      Usuń
  11. Bardzo mi się podoba ;)
    Lubię Blaise'a a jego pomysły są wręcz rozbrajające.
    Ten brat Draco jest bardzo hmm... tajemniczy.
    Zaczynam się bać o Hermionę

    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :). Zabini jeszcze nie raz nas zaskoczy ;). Bardzo tajemniczy, racja :).
      Nie ma się co bać, będzie co ma być.:D.
      Pozdrawiam, Eleonora.

      Usuń