sobota, 27 lutego 2016

LBA 1. Odpowiedzi na pytania i moje nominacje :)

   Witajcie! Nie wiem czy ktoś to zauważył, ale posprzątałam w tytułach i Spisie treści. Teraz ogarniam swoje nominacje do LBA :). Dostałyśmy kiedyś jedną na spółę z Viperą, ale ponieważ jej nie mam na te pytania nie odpowiem. Ten post będzie za to zawierał moje nominacje i oczywiście odpowiedzi na pytania do nominacji, które dostałam tylko ja :). Nominuję wszystkich, którzy nominowali mnie, znajdziecie pytania na końcu wpisu. Nominowali mnie:

Odpowiedzi na jej pytania :
- Ulubiony film/ książka? Film to Życie jest piękne. Książki to Harry PotterAnia z Zielonego Wzgórza i wszystkie Agaty Christie. Czytam dużo książek, naprawdę, wiele tytułów mi teraz uleciało.
- Dramione vs. Romione? Dramione zdecydowanie!
- Co sądzisz o parringach typu Drarry, Snarry? Chodzi o homoseksualne? Nie czytam ich, choć nie jestem homofobem. Nie trafiają w mój gust po prostu. Ale jeśli ktoś to lubi to dobrze, niech czyta, jego sprawa, nie oceniam.
- Trzy cechy twojego charakteru? Myślę, że najważniejsze to: inteligencja, wrażliwość i empatia.
- Co cię zmotywowało do pisania bloga? Nie mogłam trafić na bloga, który podobałby mi się w 100%, więc po miesiącach poszukiwań w końcu uznałam, że jeśli chcę mieć idealne opowiadanie, to powinnam napisać je sobie sama. Zaczęłam pisać inną historię, nie wyszło, nie miałam motywacji. Ale się zawzięłam i kiedy Vipera dała ogłoszenie na grupie, że szuka kogoś, kto na prowadziłby z nią bloga to się zgłosiłam. Tu motywujecie mnie coraz bardziej swoimi komentarzami, liczbą wejść czy nominacjami do LBA, więc mam siłę i ochotę pisać dalej :).
- Jakie książki polecasz? ( min. 5). Oczywiście Harry Potter, otwiera przed czytelnikiem niesamowity świat. I nie było już nikogo, nigdy nie czytałam lepszej książki o tematyce kryminalnej. Wszystkie tomy Mennymsów poruszają problematykę naszej egzystencji, jednocześnie po raz pierwszy spotkałam się z historią lalek ludzkich rozmiarów, które żyją i funkcjonują jak my. Urzekła mnie i pozostaje z człowiekiem na długo. Czytając ją można zadać sobie wiele ważnych pytań a odpowiedzi na nie mogą coś zmienić w naszym życiu. Seria Strrraszna historia w przystępny i ciekawy sposób przekazuje ogrom wiedzy historycznej, przydatnej na różnego typu egzaminach, ale też w codziennym życiu. Ostatnia to Ania z Zielonego Wzgórza, dlatego, że mam do niej ogromny sentyment i przypomina mi dzieciństwo.
- Twoje hobby? Piszę wiersze i opowiadania, trochę uczę się japońskiego, uczę się rysować mangę, rysuję, czytam, uczę się szyć, występuję w amatorskim teatrze, robię ozdoby.
- Twoja ulubiona postać z HP? Hermiona Granger, Molly Weasley, Remus Lupin, Harry Potter, Ron Weasley, Draco Malfoy, Ginny Weasley, Neville Longbottom.
- Z kim chciałabyś się zaprzyjaźnić? Harry'm czy Voldemortem? Harry, zdecydowanie :).
- Której postaci z HP nie lubisz? Dolores, Belli, Lucjusza, Voldemorta, ogółem wszystkich Śmierciożerców, woźnego i jego kotki, czyli Pani Norris, nie cierpię też Petunii, Dudziaczka i Vernona.
- Do jakich fandomów należysz? Jestem jeszcze otaku.
2. Arcanum Felis z http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/:
Odpowiedzi na jej pytania:
- Fanfiction, które zrobiło na Tobie piorunujące wrażenie i czytałaś je z przyjemnością? Co było w nim takiego ciekawego? Dramione Dwa światy, bo było moim pierwszym dramione. Kiedy wracam do niego czasem z sentymentu, irytuje mnie przesłodzone zakończenie. Ale to było już prawie 3 lata odkąd czytałam je po raz pierwszy. Wydaje mi się też, że ujęło mnie tak bardzo, ponieważ nigdy wcześniej nie miałam styczności z dramione, fascynacja parringiem zrobiła swoje. Drugie tej autorki to Gdy jesteśmy sami, o wiele bardziej podoba mi się jego zakończenie. Rozkwitające powoli uczucie w trudnych czasach, opisy emocji, to wszystko moim zdaniem perfekcyjnie zrobione. No i ostatnie co teraz przychodzi mi do głowy, bo przekopałam setki jak nie tysiące dramione i mogłam o czymś zapomnieć, dramione La fin de la vie. Cudowna fabuła, porywająca historia, świetnie zrobione zwroty akcji. Podałam akurat te dramione też dlatego, że uwielbiam szczęśliwe zakończenia (teraz uwaga, będzie mały spojler) a one je mają.
- Wyobraź sobie, że w metrze obok Ciebie siedzi Daniel Radcliffe i przygląda Ci się z ciekawością. Jakie pytanie byś mu zadała, aby zacząć rozmowę? Chyba takie, tylko oczywiście po angielsku: ''O hej, przypominasz mi kogoś, wiesz? Chyba widzieliśmy się ostatnio na ulicy, prawda?'', sądzę, że to byłoby odpowiednie, ponieważ, gdybym pokazała, że go znam to na pewno uciekłby przerażony, że siedzi obok niego kolejna namolna fanka.
- Co robisz, gdy masz chwilę dla siebie? Czytam, rysuję, zdarza mi się obejrzeć odcinek na YT o teoriach dotyczących anime czy kreskówek, oglądam anime, spotykam się z przyjaciółkami, chodzę na spacery, jeżdżę na deskorolce albo na długie wycieczki rowerowe, piszę bloga, czasem gram na komputerze.
- Oglądasz filmy? Masz jakiś ulubiony, który mogłabyś oglądać na okrągło? I dlaczego? Oglądam, ale głównie w wolne dni wieczorami :). Mam, Życie jest piękne, nigdy mi się nie znudzi, ponieważ przedstawia niesamowitą historię, uczy pogody ducha w trudnych chwilach, doceniania tego, co się ma i pokazuje jak powinna wyglądać prawdziwa miłość. No i <chwila na śmiech, bo teraz mówię całkiem serio> filmy i bajki o Scoobym Doo, pierwsze kryminały z jakimi miałam styczność, haha.
- Wyobraź sobie, że jesteś uczennicą pierwszego roku w Hogwarcie i czekasz na Ceremonię Przydziału. Do którego domu chciałabyś trafić i dlaczego? Robiłam sobie testy na wielu internetowych Tiarach i zawsze trafiałam albo Gryffindoru, albo do Ravenclawu. Właśnie tam chciałabym trafić, gdybym miała szansę bycia w Hogwarcie. Gryffindor, ponieważ zawsze bronię swoich wartości i zdania, nieważne jak kto na to zareaguje i co powie. Ravenclaw, ponieważ cenię sobie wiedzą, lubię się uczyć, zdobywać nowe informacje, uwielbiam książki, filmy dokumentalne, interesuję się psychologią i wieloma innymi dziedzinami.
- Jakie jest twoje ulubione zaklęcie z Harry’ego Pottera? Chyba przywołujące przedmioty, o tak, mogłabym nie wstawać z jednego miejsca a rzeczy same by do mnie leciały :D.
- Ulubiony przedmiot w szkole? W Hogwarcie to pewnie historia magii i transmutacja. W życiu realnym to polski, wos i historia.
- Co cenisz w ludziach? Lojalność, inteligencję, poczucie humoru, wyrozumiałość, empatię, troskę, zdolność wysłuchania i zdolność nieoceniania innych.
- Minerva McGonagall czy Severus Snape? Trudne pytanie, bo każde z nich oceniam pod innym kątem. Severus wykazał się niesamowitą odwagą, jednak Minerva, choć mniej odważna, była o wiele bardziej empatyczna i opiekuńcza dla swoich wychowanków, potrafiła o nich zadbać i nie pozwalała, żeby kierowały nią osobiste uprzedzenia nawet do uczniów z domu Salazara. No i posiadała wielki umysł. McGonagall górą!
- Co być zobaczyła w zwierciadle Ain Eingarp? Tego nie wiem. Mogłoby się okazać, że to o czym teraz marzę i myślę wcale nie byłoby moim najgłębszym pragnieniem.
- Czy należysz jeszcze do jakiś fandomów? Należę jeszcze do otaku (fani anime, mangi, Japonii).
3. Lunatrix Malfoy z http://dramionemiedzydobremazlem.blogspot.com/:
Odpowiedzi na jej pytania :
- Masz rodzeństwo? Jeśli tak, jak ma na imię i ile mają lat? Nie mam rodzeństwa.
- Ile masz lat? Oj, tego nie chcę tu zdradzać, żeby mój wiek nie rzutował na to jak odbieracie moją twórczość ;).
- Ulubiony przedmiot w podstawówce lub gimnazjum? Historia, polski, wos.
- Od kiedy zaczęłaś pisać? Takie nieudolne teksty piosenek to już od IV klasy podstawówki, ogólnie bloga od VI klasy, ale to ten osobisty i przyznam, że tam te przemyślenia i metafory robiły się coraz dojrzalsze, bardziej poetyckie i zaskakująco udane. Wiersze od I gimnazjum, dramione od kwietnia albo marca 2015 roku, ten blog od czerwca 2015 a inne opowiadanie od listopada chyba lub grudnia 2015 roku.
- Co Ci pomaga w trudnych chwilach? Moja Mama i moje przyjaciółki. Pisanie wierszy, długi spacer albo wycieczka rowerowa, ulubione piosenki, dobra książka.
- Ulubione zwierzę z fantastyki? Jednorożec! O matko, to takie dziewczęce... :D
- Ulubiona liczba? 8.
- Ulubiony sport? Kolarstwo.

  To by było na tyle, dziękuję za nominacje :). Mam nadzieję, że nie pominęłam żadnej nominacji, jeśli tak to przepraszam, dajcie znać w komentarzu. Oto moje pytania dla Was:
1. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
2. Wolisz smutne czy szczęśliwe zakończenia dramione?
3. Czy jest jakiś potterowski parring, którego nie znosisz?
4. Co robisz, gdy brakuje Ci weny do pisania?
5. Jaki jest Twój ulubiony potterowski parring?
6. Poleć minimum 5 filmów.
7. Co Cię inspiruje?
8. Ulubiona książka obecnie a ulubiona książka z dzieciństwa?
9. Wiążesz swoją przyszłość z pisaniem?
10. Co robisz w długie wieczory?
11. Ulubiony smak herbaty?
12. Autor książek lub ff, którego podziwiasz?
13. Jaki jest Twój patronus?
14. Jaki jest Twój bogin?
15. Jakiego zaklęcia używasz najczęściej?
  Kiedy już odpowiecie na pytania dajcie mi link w komentarzu pod tym postem. Mam nadzieję, że odpowiedziałam wyczerpująco i dałam dość ciekawe pytania :).

środa, 17 lutego 2016

Miniaturka 2. "Chora miłość" Cz.5

Witajcie, znowu ja. Znowu problemy z internetem, dlatego i opóźnienie. W tym tygodniu będziecie mogli liczyć na zakończenie Blandy albo ''Chorej miłości'', zobaczymy jak mi się czas potoczy, ledwo zaczęły mi się ferie a już są całe zajęte, jakby co to mam dla Was gotową niespodziankę i wstawię ją na pocieszenie :). Dodaję przedostatnią część ''Chorej miłości'', z której, nie wiem czy słusznie, jestem strasznie dumna. Miało być ich tylko 5, ale wpadłam na pewien pomysł, z którym nie wyrobię się w jednej części, rozwinę to tutaj a zakończenie będzie niedługo, mam na nie pomysł, spokojnie :D. No i już jestem po konkursie, jedno mniej :D. Tej części nie wysyłam do bety, bo chciałam jej zrobić niespodziankę :). Mam nadzieję, że mi to wybaczy! Dzisiaj po raz pierwszy zareklamujemy innego bloga :). Możecie pisać i ustalać co chcecie, żeby znalazło się w tej reklamie a ja dodam to razem z linkiem :). Vipera nadal się nie odzywa, a szkoda. Przypominam o zasadzie 1 komentarz u nas=2 u Ciebie! Zostawiajcie linki w komentarzach, byłabym wdzięczna :). Reklamę umieszczę pod miniaturką :). A teraz zaczynamy!
  Dracon Lucjusz Malfoy już od tygodnia niemal nieustannie pił alkohol i spał. Jego rzeczy, przynajmniej częściowo, Narcyza rozpakowała zaklęciami w gościnnym pokoju jej nowego domu. Nie chciał jeść, jeśli już było coś w niego wmuszane to zgadzał się tylko na kanapki i wodę lub herbatę. Butelki po Ognistej walały się po całym pokoju, jednak rano magicznie znikały kiedy jego matka zaglądała go obudzić. Nie golił się, nie miał już dla kogo wyglądać dobrze. Czasem, kiedy już naprawdę musiał, pod groźbą wysłania go z urlopu do pracy to szedł się umyć, ale nawet wtedy unikał patrzenia w lustro. Żal i rozpacz bijące z jego oczu były zbyt wymowne, żeby chciał to jeszcze oglądać. Najchętniej nie zmieniałby ubrań, ale Black robiła pranie, więc musiał się przebierać, choć raz na dwa dni. Zasłony w pokoju chciał zostawiać zasłonięte, ale kiedy Cyzia wchodziła do pomieszczenia, spokojnym głosem mówiła :
-Synku, tu się idzie udusić. Przewietrzę trochę i odsłonię, dobrze?- robiła to nie czekając na odpowiedź. Wiedziała, że jej nie dostanie. Od tygodnia nie mówił. Tylko płakał, pił, spał. Pościel była przepocona, poplamiona alkoholem i wygnieciona. Zawsze kiedy wracał z łazienki po przymusowej kąpieli czekała na niego nowa, pachnąca pościel. Był wdzięczny. Jednak żal za mocno dusił by mógł wypowiedzieć choć jedno słowo. Cierpiał, nieustannie myślał o tym jak ją całował, przytulał, jak się kochali. Pamiętał jej smak, zapach, wygląd, dotyk. To jak jęczała jego imię kiedy było im cudownie i to kiedy krzyczała ''Draconie Lucjuszu!'' wtedy, gdy znowu zostawił miotłę na środku salonu. Wspominał wszystkie wspólne momenty, nieustannie oglądał ruchome zdjęcia w albumie i czytał listy z czasów zanim jeszcze byli razem. Jedyne co trzymało go przy życiu to myśl, że Granger jeszcze kiedyś będzie bez niego szczęśliwa. Może już jest? Może jest z kimś kto ją kocha, wspiera, wobec kogo ona nie boi się szczerości? Z jednej strony myśl o szczęściu Granger utrzymywała go, ale z drugiej samo wyobrażenie sobie jej z kimś innym wbijało mu sztylet w serce. Był pewien, że nie wytrzyma bez niej ani chwili dłużej. Okazywało się, że może wytrzymywać tydzień umierając ciągle od nowa. Śmierć ciała zabiłaby go raz. Śmierć serca, ducha i szczęścia nadchodziła co dzień na nowo.
  Hermiona od tygodnia była na urlopie. Zadzwoniła do szpitala udając, że ma grypę. Nie mogłaby kogoś leczyć i wspierać w momencie, gdy sama potrzebowała opieki i wspierania. Odwiedzała ją czasem Ginny, na zmianę z Luną. Nie chciała rozmawiać ani kontaktować się z rodzicami. Wysłała im tylko list, że wszystko już dobrze i mają się nie martwić. Kłamała. Nieustannie piła ''Eliksir Słodkiego Snu'', bo tylko wtedy mogła zasnąć spokojnie i nie mieć koszmarów. Przerastało ją życie bez niego. Zapach jego perfum w łazience, zdjęcia nadal nie pościągane ze ścian i z półek. Albumy i pudełko z listami leżące na nocnej szafce tak by zawsze mogła po nie sięgnąć. Kiedy już ktoś ją budził była w stanie wymamrotać tylko ''Cześć'', ''Pa'', ''Dzięki'', ''Tak'' i ''Nie''. Wlewała w siebie coraz więcej eliksiru jakby nie przejmując się tym, że życie musi trwać dalej. Czasem zdarzało jej się iść do łazienki lub kuchni, ale zawsze, dziwnym trafem, miała już gotowe jedzenie, zrobione pranie i posprzątane mieszkanie. Przyjaciółki robiły co mogły, żeby doprowadzić lokal do stanu używalności. Wszystko w tym miejscu aż krzyczało o niedawnej obecności Malfoya. W łóżku przypominała sobie jak razem tu leżeli, jak się śmiali, jak ją łaskotał. Zasypiając miała niemal fizyczne wrażenie jego mruczenia do jej ucha ''Herm, Herm, jesteś tak cholernie cudowna.''. Nic dziwnego, szeptał to podczas ich ostatniej wspólnej nocy. W łazience oczekiwała znaleźć jego koszulki w koszu na pranie, jego kosmetyki w półce albo jego w wannie czekającego aż do niego dołączy. Przerastało ją życie bez niego. Wszystko już dawno straciło swój sens.
  Tego poranka Narcyza Black postanowiła, że nie wytrzyma już ani chwili dłużej. Czternaście koszmarnie długich dni, całe dwa tygodnie zgadzała się na to, żeby jej syn niszczył sobie życie. Ale nie dziś. Pora to zakończyć. Jak zwykle weszła na górę. Chciała uciec od wspomnień o dawnym życiu, mieszkała w jednorodzinnym domku w mugolskiej dzielnicy. Ubierała się drogo, z klasą, ale po mugolsku. Potrzebowała przeżyć coś nowego. Zapukała do pokoju syna. Nie usłyszała ani pomruku, zdążyła się przyzwyczaić. Weszła otwierając drzwi zamaszystym ruchem.
-Draconie, masz natychmiast wstać i przemówić! Nie możesz milczeć przez całe swoje życie! Jesteś dorosły! Masz 20 lat, niedługo nawet 21! A zachowujesz się jak dziecko, co ja mówię, jak gówniarz! Wstawaj, umyj się i musimy porozmawiać! Koniec cackania! Rozumiem twój ból, ale musisz coś ze sobą zrobić. Popadasz w alkoholizm! Źle zrobiłam pobłażając ci. Natychmiast masz się ruszyć.- skończyła swój wywód. Zdziwiony, rozczochrany i nieogolony podniósł się lekko na łokciach.
-Mamo...- odezwał się po raz pierwszy od wieczoru zerwania z Granger.
-Bez dyskusji! Marsz się umyć!- zarządziła patrząc prosto w jego zaczerwienione, podkrążone oczy. Niechętnie wstał z łóżka wygrzebując się z nieświeżej pościeli i powlókł się w stronę łazienki. Nie czuł chłodu kafelek, za bardzo dokuczał mu chłód serca. Zrzucił na posadzkę swoją poplamioną krwią z nosa szarą koszulkę. Po chwili dołączyły do niej czarne bokserki. Zawsze kiedy wypijał za dużo eliksiru na kaca po ostrej popijawie to z nosa leciała mu krew. Wziął zimny prysznic, ale woda równie dobrze mogłaby być wrząca. Nie czułby tego. Nie to się teraz liczyło. Przed oczami miał te wszystkie prysznice, które brał z dawną Gryfonką. Umył włosy swoim ulubionym szamponem, dobrze, że tylko on był pod ręką, inaczej mógłby użyć nawet płynu do naczyń. Wyszedł z kabiny, czekał już na niego wyprany, miękki, zielony ręcznik. Z powrotem założył bokserki. Woda zakręcona, ręcznik razem z koszulką na środku podłogi, nic się nie stanie. Wiedział, że za chwilę tego tu nie będzie. Otworzył drzwi do pokoju gotowy zobaczyć go w idealnym stanie. Ale mocno się zdziwił.
-Ale... jak to?- wyjąkał. Pościel nadal była brudna i pognieciona, butelki walały się gdzie popadnie, plama na dywanie po Ognistej straszyła a zasłony stwarzały wrażenie mroku.
-Normalnie, synku.- mruknęła kobieta siedząca na fotelu.- Zgadzałam się dbać o ciebie, ale to nie przyniosło pożądanych efektów. Żyjesz jak w chlewie i coraz mocniej się ode mnie oddalasz. Idź zmień gacie i załóż na siebie coś porządnego.- dopowiedziała lekko rozbawiona. Zdziwiony wyjął z szafki nowe bokserki, czarne skarpetki, jeansy w tym samym kolorze i białą koszulkę. Wrócił do łazienki, ubrał się. Coś czuł, że mama tym razem nie posprząta. Zaklęciem wysuszył mokrą podłogę. Ręcznik i poplamioną koszulkę wrzucił do pralki, którą wstawił. Ubrany ponownie pojawił się w pokoju.
-Posprzątaj butelki, zmień pościel, odsłoń tu trochę. Koniec życia jak w jaskini!- krzyknęła. Niechętnie wpuścił do pokoju słońce, a nawet go wywietrzył. Wcale nie miał ochoty tego robić, ale czuł, że zapijanie się również nie prowadzi go w dobrym kierunku. Posłusznie pozbierał wszystkie pozostałości wczorajszego pijaństwa, a czarami uprał pościel oraz dywan. Pościelił łóżko po mugolsku. Teraz miał w końcu wrażenie, że nie mieszka w ruderze.
-Ładnie.- pokiwała głową blondwłosa kobieta.- Zjesz coś i porozmawiamy. Potem się ogolisz. Marsz do kuchni.- zarządziła wychodząc z pokoju. Posłusznie poszedł za nią zrezygnowany. Kiedy usiadł do drewnianego stołu podała mu kawę i jajecznicę.
-To postawi cię na nogi.- uśmiechnęła się siadając naprzeciwko niego. Nie czuł głodu, po prostu chciał jak najszybciej wrócić do siebie i zaszyć się w ciemnościach.- Ile wypiłeś eliksiru na kaca wczoraj wieczorem?- spytała.
-Skąd wiesz, że użyłem?- odparł wmuszając w siebie śniadanie.
-Inaczej po takiej ilości alkoholu nie wstałbyś z łóżka. O, i cieszę się, że rozmawiamy. W końcu jakaś poprawa.- dalej się uśmiechała.- Powiesz mi co się stało naprawdę? Przecież wiem, że marzyłeś, co ja gadam, nadal marzysz, żeby się z nią ożenić! To nie jest wina twojej niedojrzałości, kochanie.- mocniej zacisnął palce na widelcu.
-Nie będę o tym gadał, dobra? Wszystko przepadło.
-Nie sądzę. Kochasz ją, to widać. Nie pogodzisz się z jej stratą, a przynajmniej do teraz tego nie zrobiłeś. Więc może choć spróbuj się z nią zobaczyć? No nie wiem, zrozumiesz wtedy, że to nic specjalnego i ci przejdzie albo pojmiesz, że to ta jedyna. A wtedy warto zawalczyć!- już wiedział, że to ta jedyna. Jednak nie zamierzał walczyć. Nie było już o co. Okłamała go, jej miłość się skończyła o ile kiedykolwiek się zaczęła. Cudem powstrzymał niechciane łzy.-Synu, nie obchodzi mnie twoje zdanie. Wymyśl sobie jakiś pretekst, cokolwiek i idź do niej! Odwiedź ją! Najwyższa pora. Chociażby po to, żebyś wiedział czy jest z kimś. Wiesz co? Czuję swoją kobiecą intuicją, że ona teraz przeżywa to samo to ty. Synku, proszę cię, spróbuj. Idź do niej, jeden jedyny raz. A jak to się ułoży to twoja sprawa. Koniec z piciem. Potem rób co chcesz, ale dwa warunki : idziesz do niej a alkohol znika z mojego domu. Jasne?- podziwiał jej spokój i stanowczość. Rozwód jej służył.
-Zgadzam się.-westchnął ciężko.- Tylko ten jeden jedyny raz.-dodał wypijając za jednym razem całą zawartość filiżanki.
-Ogól się. Użyj perfum. Po prostu chcę, żebyś nie szedł tam jak bezdomny.- posprzątała nakrycie. Skierował się do swojej łazienki. Jego odbicie straszyło. Wory pod oczami, nienaturalnie wyraźne kości policzkowe, paskudny zarost. Zaklęcie na wory pod oczami. Maszynka. Umycie zębów. Drogie perfumy. Założył jeansową kurtkę, lipiec był raczej wietrzny, nie przyniósł upałów. Z trzęsącymi się z nerwów kolanami i drżącymi dłońmi teleportował się pod drzwi dawnego mieszkania.
  Tego dnia do mieszkania weszły dwie dziewczyny zamiast jednej. Ginny i Luna rozejrzały się po wnętrzu apartamentu. Dzisiaj wypadał ''dyżur'' opieki nad Hermioną tylko dla rudej, ale obydwie postanowiły coś zrobić. Nie mogły już patrzeć na cierpienie przyjaciółki ani ciągle odpisywać listownie i odpowiadać telefonicznie państwu Granger, że wszystko jest dobrze. Przecież nie było! Po wczorajszej wizycie Luny wszystko nadal było czyste. Wystarczyło jeszcze wyprasować stos ubrań piętrzący się na kanapie i pozmywać parę szklanek leżących w zlewie.
-Naprawdę się o nią martwię.- mruknęła Ginny. Jedno zaklęcie sprawiło, że czyste szklanki stały już w szafce.
-Wydaje mi się, że mieszkanie w miejscu gdzie wszystko o nim przypomina to kiepski pomysł.- machnęła różdżką a żelazko zaczęło prasować bez pomocy człowieka.
-Też tak sądzę. Lepiej coś z nią zróbmy zanim straci z nami kontakt na zawsze.
-Nie mów tak, Gin! Nie wolno! Lepiej ją obudźmy, najwyższa pora.- obydwie skierowały się w kierunku sypialni.
-Nie mogę patrzeć na te ich wspólne zdjęcia, to ze strony Hermiony prawdziwy masochizm.- mruknęła dziewczyna Pottera.
-Niestety, muszę przyznać ci rację.- platynowowłosa zapukała do pokoju. Nic. Cisza. Otworzyła drzwi. Dziewczyna leżała w białej pościeli, była rozczochrana, jej koszula nocna nosiła ślady wczorajszej kolacji a paznokcie były ozdobione tylko resztką lakieru. Otworzyła przeraźliwie smutne oczy otoczone worami.
-Wstawaj! Nie możesz tu siedzieć całymi dniami i marnować swojego życia! Jesteś młoda, piękna i wspaniała! Rusz się! Nie jesteśmy niańkami, martwimy się tak jak i twoi rodzice i przyjaciele. Pora się ogarnąć, dwa tygodnie to wystarczająco długo, głupia dziewucho, rusz dupsko, Hermi, zrób coś ze sobą!- Weasley aż tupnęła.
-Potrzebujemy cię. Tak jak twoi rodzice i przyjaciele. Jak współpracownicy i pacjenci. Wstań, kochanie, zrób sobie makijaż, ubierz się ładnie, cokolwiek. Wróć do nas, wróć do życia.- dodała dziarsko Lovegood. Granger patrzyła na nie jakby były nie z tej planety, widać było jak bardzo się głodziła skoro w tak krótkim czasie schudła tak dużo. Te duże oczy kontrastujące z zabiedzoną twarzą.
-Dziewczyny, proszę, ja nie mogę. Nie chcę. Draco był miłością mojego życia.
-Nie ma Draco, do cholery! Jakby to była prawdziwa miłość to by został, rozumiesz? Nie była, więc poczekaj na swojego księcia, tylko nie w cholernej wieży a w parku, w robocie, gdziekolwiek, rozumiesz?! Zawalcz o siebie, kto jak nie ty?!- wykrzyczała jej wieloletnia przyjaciółka.
-Ginny... Powiedziałaś, że nie kochał... Nie kochał...- zamarła.
-Herm, przepraszam, przepraszam, to nie tak, nie to chciałam powiedzieć!- zaczęła się tłumaczyć.
-Nie, nie.- szybko powiedziała. W sekundzie jej wyraz twarzy się zmienił.- Masz rację.- odparła.- Masz rację.- upewniła jakby samą siebie.- Matko, jaka ja jestem głupia! Muszę mu pokazać ile stracił!- wykrzyknęła jakby właśnie teraz minęło całe jej otępienie. Pobiegła do łazienki połączonej z sypialnią jej i, do niedawna, Malfoya. Prysznic, mycie i suszenie włosów, tuszowanie rzęs, krem do twarzy, podkład pod podkrążone oczy, ładny koczek, mycie zębów, czerwona szminka, francuskie perfumy. Spojrzała w lustro, nie licząc oczu była naprawdę ładna. Za to jej źrenice biły przeraźliwym smutkiem, tak głębokim, że można w nim utonąć. Wróciła do pustej sypialni, przyjaciółki najwidoczniej coś gotowały. Każdy oddech bez Dracona bolał, ale doskonale wiedziała, że on już pewnie powoli układa sobie życie a kiedy ona leżała tu w rozsypce to on prawdopodobnie spał z kolejnymi kobietami. Przytłoczyło ją to, a świadomość z czyjej winy rozpadł się związek tylko pogarszał sprawę. Nie chciała jednak walczyć, wiedziała ile zła zrobiła i, że jej były narzeczony ma prawo nie tylko do szczęścia, ale też do braku chęci jakichkolwiek kontaktów z nią. Musi się pozbierać, miały rację, on już jej nie kocha. Nigdy z nikim nie będzie, nawet nie planowała, jednak praca, rodzina i przyjaciele jej potrzebowali. A ona nigdy nie zawodziła! Ubrała się w czarną  sukienkę do kolan. Gdy pojawiła się w kuchni jej przyjaciółki właśnie kończyły dopijać swoje kawy.
-Zjedz.- Gin kiwnęła głową w kierunku miseczki z musli z mlekiem. Szatynka posłusznie wykonała polecenie.
-Co masz zamiar zrobić?- cicho spytała Luna.
-Muszę się od tego uwolnić. Od wszystkiego.
-Może sprzedaj to mieszkanie? Polecałabym.- wtrąciła się ruda. Hermiona po krótkim przemyśleniu już wiedziała : musi to zrobić. Inaczej wspomnienia przytłoczą ją i porwą ponownie na samo dno otchłani.
-Chyba macie rację. Ale chcę z wszystkim poradzić sobie sama. Dziękuję wam za wszystko, bez was żyłabym jak w norze!
-No dzięki.- wybuchnęły śmiechem słysząc komentarz mieszkanki prawdziwej Nory.
-Masz rację, kiepskie porównanie.- wyszczerzyła się do niej sprawczyni gafy. Było jej lepiej. Doceniła to ile pracy wpakowały dziewczyny w nią i jej mieszkanie. Uściskała je na pożegnanie oraz trzydzieści razy podziękowała dodając, że gdyby coś chciała lub potrzebowała to na pewno da znać. Zamknęła za nimi drzwi po czym rozejrzała się po mieszkaniu. Zdjęcia. Pełno tych cholernych zdjęć. Machnęła różdżką, którą przed chwilą wzięła z nocnej szafki. Wszystkie fotografie wylądowały w pudle pod łóżkiem. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Była pewna, że to któraś z dziewczyn czegoś zapomniała. Otworzyła je z uśmiechem by niemal natychmiast zszedł jej z twarzy.
-Co ty tu robisz?- spytała zdziwiona. Malfoy, poza tym, że schudł, zapewne dla nowej dziewczyny, wyglądał tak jakby rozstanie nie wywarło na nim wrażenia.
-Nie znalazłaś mnie nagiego w łazience, pukam do drzwi, kulturalnie.- uśmiechnął się szelmowsko. Prychnęła, jak zwykle zabawny, miała rację, pozbierał się. Nie mogła wiedzieć, że on tylko udaje a jego serce rwie się do niej jak szalone. Stał tak blisko a nie mógł jej dotknąć, paliło go od środka. Wyglądała pięknie, jak to ona, zachwycająca niezależnie od sytuacji.
-Wejdź.- zrobiła mu miejsce. Skorzystał z zaproszenia. Brak ich wspólnych zdjęć zabolał jak nóż wbity w plecy, on nadal je trzymał na widoku.
-To co, Granger, jak ci się mieszka?- obojętny ton był tylko przykrywką dla łez cisnących się do oczu.
-Nieźle. Już niedługo w sumie. Dzisiaj dam ogłoszenie o sprzedaży mieszkania.- kolejny cios. Czyli jednak, pozbywa się wszystkiego związanego z nim.
-I ja właśnie jestem tutaj po to.- wyparował.
-Po co?- uniosła brwi. Chciała, żeby wziął ją w ramiona i nigdy nie puszczał.
-Zabrać resztki moich rzeczy jeśli jakieś zostały.- wymyślił na poczekaniu.
-Bierz i znikaj.- warknęła. Jeszcze moment i się przy nim rozklei.
-Milutka. Co, spieszy ci się gdzieś? Randka?- zakpił. Bolało, tak niesamowicie bolało. Jego mała, kochana Granger nie jest już jego. Do tego wygląda tak wspaniale. To oczywiste, że nie dla niego się tak wyszykowała.
-Nie twój zasrany problem. Nie pytam ile panienek przeleciałeś w ciągu tego tygodnia!- wykrzyknęła zbulwersowana. Jakim prawem pojawia się w jej życiu zaledwie godzinę po tym jak postanowiła się pozbierać?
- Czternastu dni.- poprawił ją lodowatym tonem.- Czternastu , pieprzonych, długich do bólu dni. Zabiorę swoje rzeczy i znikam.- pożałował tych słów ledwie je wypowiedział. Na pewno teraz ona się zorientuje jak bardzo tęsknił… Zajrzał do kuchennych szafek, do półek w korytarzu a teraz badał wieszak na płaszcze.
-Historia lubi się powtarzać, prawda?- zagaiła po chwili kpiącym tonem.- Niedawno robiłeś to samo.- dodała, żeby na pewno zrozumiał o co jej chodzi.
- Dobra, stop. Proszę cię, zachowujmy się jak dorośli.- miał dość tej farsy. Przecież nie chciał, żeby go znienawidziła! Marzył teraz o pocałunku jaki mógłby złożyć na jej ustach, o tym, żeby dali sobie szansę. Niestety, nierealne.
-Muszę się z tobą zgodzić. Rozstanie nie przekreśla wzajemnego szacunku.- uśmiechnęła się słabo. Wszystko w środku niej błagało o jego wyznanie miłości.
-Dokładnie tak. Widzisz w ilu kwestiach się zgadzamy?- krótki, urywany śmiech. Sztuczny. Od zerwania jeszcze nie śmiał się szczerze.
-Dracon, nie chcesz pieniędzy za mieszkanie?- spytała zduszonym głosem. Bała się, że za moment zacznie go błagać o powrót.
-Nie. Już ci mówiłem, potraktuj to jego prezent.- wyjaśnił cierpliwie przez zaciśnięte zęby. Czy musi go tak dręczyć z tym mieszkaniem? Nie widzi jak chętnie przyjąłby fakt, że je sobie zatrzymuje i pozwala mu tu wrócić?
-Dziękuję.- głos się jej załamał.
-Coś się dzieje, mała?- zmartwił się. Przerwał nawet na moment przeglądanie zawartości wiklinowego koszyczka z gazetami, co, swoją drogą, wydawało się Hermionie wyjątkowo durne, bo kto niby bierze od byłej ukochanej czasopisma?
-Nic a nic. Naprawdę.- próbowała nawet udać uśmiech. Ile jeszcze czasu Malfoy zamierza tu spędzić? Nie może użyć zaklęcia? Zamęczy ją swoim towarzystwem, przecież mieć go obok a nie móc go dotknąć to katorga. Wtedy blondyn, uspokojony, że nic się nie dzieje, skierował się do sterty wyprasowanych ubrań leżących na kanapie. Może została tam, choć jedna jego koszula? Może jeszcze pachnie jej perfumami? Wbiła wzrok w podłogę. Patrzenie na niego też powodowało ból.
-Twojego faceta, tak?- podniosła wzrok na Draco. Trzymał między palcami męskie bokserki. Starał się ich dotykać jak najmniejszą powierzchnią opuszków, mimo że bielizna była wyprana. Jego twarz wykrzywiało obrzydzenia. Bokserki. Na pewno nie jego. Świadczyło o tym godło Gryfonów. Świat pękł na pół. Całkowita pewność co do tego, że jej miłość minęła.
-Co? Nie! Nawet nie wiem co to tu robi!- spłonęła rumieńcem. Ostatnie czego jej brakowało to cudze gacie niewiadomego pochodzenia, przez które Draco zacznie odbierać ją jak dziwkę.
-Jasne, sam je uprał po wspólnej nocy, co? Nie bądź śmieszna. Miej chociaż odwagę się przyznać, masz przecież moje błogosławieństwo!- podniósł głos. Nie mógł uwierzyć, że on pojawił się ją przeprosić a ona znalazła pocieszenie w ramionach innego! W ciągu dwóch tygodni?! Miała kobieta tempo!
-Zamknij się! To pewnie Rona!- wypaliła szybko.
-No nie wierzę! Uprawiasz z nim seks w moim mieszkaniu?! Rzygać mi się chce jak na ciebie patrzę!- ryknął urażony.
-Nie! On po prostu jej chłopakiem Luny, ona robiła mi w ostatnich dniach pranie, może uprała też swoje rzeczy, o, jej bluzka!- wyjęła ciuch z usypiska. Przeraziło ją jak łatwo może stracić miłość swojego życia, tym razem naprawdę na zawsze.
-Tak, psiapsióły robiły ci pranie, mhm, co jeszcze?! Nie udawaj głupiej, drugi raz nie będę naiwny. Życzę wam szczęścia i mam nadzieję, że się nie pomylisz i nie wykrzyczysz mojego imienia.- syknął. Obojętność w jego tonie była gorsza od wściekłości, która władała nim chwilę temu.
-Nie bądź beznadziejny też tu.- prychnęła.
-A gdzie jeszcze byłem?- zapytał teatralnie.
-Zgadnij. Wynoś się. Wynocha, nie mam ochoty cię oglądać.- obróciła się tyłem do niego. Tak bardzo wierzyła, że im się ułoży. Tak bardzo tego chciała. A wszystko to pękło z najgłupszego powodu na świecie.
-Kochaneczek pewnie zaraz wraca, mogłem się domyślić. Już wychodzę, pieniądze za mieszkanie zainwestuj w ślub!- krzyknął trzaskając drzwiami. Ich światy się rozpadły nie w momencie zerwania a teraz, kiedy ostatnie nadzieje pogrzebano.
  Draco teleportował się do domu. Był padnięty i zasmucony. Marzył, żeby od nowa upić się do nieprzytomności. Narcyza niecierpliwie oczekiwała na niego w salonie otoczona książkami. Cięższe prace w domu wykonywała zaklęciami, ale uwielbiała układać przedmioty sama. Kiedy wszystko było już odkurzone, umyte, wypolerowane i wypucowane lubiła wyjmować rzeczy z półek, szafek czy pudełek i układać je od nowa. To co niepotrzebne oddawała dla biednych. Po przeprowadzce nawet nie miała czasu na sortowanie czy przeglądanie swoich rzeczy. Tylko rozpakowała przedmioty, ubrania i inne akcesoria a potem zaczęła się orientować w mugolskim życiu czy świecie. Pogodziła się z Andromedą, spotykały się dwa razy w tygodniu, rozmawiały, bawiły się z Tedem, chodziły z nim na spacery i place zabaw. Narcyza Black już sama robiła zakupy w mugolskich marketach, jednak dalej chodziła też na Pokątną gdzie w różnych kawiarniach brała udział w spotkaniach fundacji ‘’Pomoc dla ofiar Wojny Czarodziejów’’. Koleżanki wpadały do niej albo ona do nich. Zaprzyjaźniła się nawet z jedną mugolką, która co prawda nie wiedziała o jej magicznych zdolnościach, ale bardzo ją lubiła, więc często się odwiedzały. Black nauczyła się też sama gotować i robić na drutach co sprawiało jej ogromną przyjemność. Ostatnio na dodatek zrobiła zakupy odzieżowe w mugolskim sklepie, kompletny szok dla jej syna i siostry! Dopiero kiedy już na dobre zasmakowała w nowym życiu zaczęła domowe porządki. I tak właśnie zastał ją Dracon. Siedziała na dywanie i sortowała książki.
-Jak poszło?- spytała.
-Nie pytaj. Daj mi spokój. Nie mam siły. Idę do siebie.- mruknął.
-Ani mi się waż! Zaraz będzie tu Blaise! Tak długo się do niego nie odzywałeś, że aż wysłałam mu list! Odpisał, że pojawi się u nas, bardzo się martwił o ciebie.
-Mamo, proszę cię, nie jestem dzieckiem.- jęknął. Chciał schować się pod kołdrą i upić do nieprzytomności. Nie miał siły na niewygodne pytania.
-A tak się zachowujesz. Młody człowieku, spędź miłe chwile z przyjacielem! Kto by pomyślał, że będę cię musiała namawiać na takie rzeczy, no wiesz co? Kiedyś byłeś z Blaisem papużką nierozłączką a teraz męski wypad ci nie w smak? Zaskakujesz mnie.- pokręciła głową odrzucając kolejne romansidło na stertę ‘’Na śmieci’’.
-Nie chcesz dać tego biednym?- spytał Draco wskazując głową na tytuły typu ‘’Gorące bagna namiętności.’’ albo ‘’Podniecające polowanie na aligatory’’.
-Dziecko, biedny nie znaczy głupi, za co mam ich tak karać? To książki dawnej właścicielki. Wstyd, naprawdę wstyd, że ktoś to pisał i czytał! Za długo to leżało w moim domu. Będzie z tego przyjemna makulatura.- uśmiechnęła się. Rozbrzmiał dzwonek do drzwi.- Otwórz.- zachęciła syna kobieta. Wykonał jej polecenie. Za drzwiami stał Blaise Zabini, uśmiechnięty, ubrany w różowy garnitur porwał przyjaciela w ramiona.
-No, moja mała bestia i ja idziemy imprezować!- wykrzyknął piskliwym głosem.
-Dzień dobry, Blaise.- roześmiała się Narcyza, która aktualnie stała w drzwiach.
-O, dzień dobry mojej ulubionej mamie ulubionego kumpla!- wypuścił Malfoya z objęć.- To co? Który klub najpierw?- pyta szczerząc się.
-Żaden.- mruknął zmęczony Draco. Chciał pić i spać. Nic nie czuć. Nic nie musieć.
-Kochany, obiecałeś mi, że nie będzie żadnego picia.- Black pogroziła Zabiniemu palcem.
-Nie będzie, nie będzie, będą tańce!- zrobił obrót wokół własnej osi i ukłonił się jak baletnica.
-Jesteś niemożliwy.- uśmiechnęła się blondynka.
-Dlaczego wyglądasz jak prosiaczek?- chłopak uniósł brwi patrząc na strój przyjaciela.
-Dlaczego nie? Ojeju, nie patrz tak na mnie, bardzo chciałem cię po ludzku rozbawić! No i panny lubią róż, może się przebierz?- zasugerował.
-Dzięki, nie skorzystam.- mruknął tylko.
-Wejdźcie chłopcy, jest jeszcze trochę za wcześnie na szalone imprezowanie.- kiedy za radą matki Dracona pojawili się w domu od raz udali się do kuchni gdzie wypili po filiżance herbaty. Kobieta szybko wróciła do swoich zajęć zostawiając syna z jego przyjacielem samych.
-Stary, twoja mama mi napisała co i jak. Nie pytam. Nie chcesz to nie mów. Ale martwię się o ciebie jak cholera. W banku klienci pytają o swojego ulubionego bankiera, nawet gobliny są trochę zmartwione. Wróć do nas, do żywych starych. Proszę cię.- z jego ciemnych oczu biła autentyczna troska. Ten lekkoduch się martwił! Wtedy młody Malfoy poczuł ciepło na sercu. Ma dla kogo żyć, mimo wszystko. Tego dnia nie poszli do żadnego z modnych klubów. Zaszyli się w komnacie Draco, palili papierosy, śmiali się, żartowali i słuchali mugolskiego rocka. W końcu doszło do tego, że czarnoskóry wysłuchał całej historii od swojego kompana. Już miał plan. Już wiedział co musi zrobić.
   Kiedy tylko drzwi zatrzasnęły się za Draco wściekła i rozgoryczona Hermiona niewiele myśląc teleportowała się do małego, ale przytulnego mieszkania Luny. Zadzwoniła do drzwi naciskając dzwonek nieprzerwanie, mocno. W końcu pojawiła się Luna.
-Auć, Herm, mogłabyś już nie dzwonić?- spytała z nadzieją zatykając sobie uszy. Wtedy szatynka przestała.- Coś się stało?- spytała zdezorientowana. -Może wejdziesz?- zaproponowała.
-Luna, powiedz mi, do jasnej cholery, prałaś u mnie gacie Rona?
-Kochana, wiesz, to niezręczne, ale rozstaliście się ponad dwa i pół roku temu, no pralka nam siadła, zrobiłam to raz, tak samo ze swoimi rzeczami. Przepraszam, oddam ci pieniądze z rachunku za wodę! Po prostu tej pralki nie dało się naprawić zaklęciami, znasz Rona, żaden z niego majster. Teraz to co innego, dotarł do nas w końcu hydraulik, ale tak, przepraszam, dwa prania zrobiłam u ciebie.- nie mogła pojąć dlaczego wyrozumiała przyjaciółka złości się o coś takiego.
-Luna, nie oddawaj, te pieniądze za rachunek są mi teraz tak potrzebne jak cholerne gacie Rona! Nie o to tu chodzi! Po prostu Draco był u mnie, szukał swoich rzeczy, nawet w stosie prasowania, znalazł jego majty i uznał, że mam romans! Obraził się śmiertelnie, pokłóciliśmy się po czym wyszedł trzaskając drzwiami i na nic moje argumenty! Brak mi słów!- Luna zamarła. Przez taką głupotę jak bielizna jej chłopaka, Malfoy urządził awanturę. Choć, gdyby ona znalazła w rzeczach Ronalda koronkowe stringi czy stanik również byłaby wściekła. Co teraz? W jej głowie zaświtał plan.
-Przepraszam, ja wiem jak to odkręcić. Chodź, wejdź do mnie, pogadamy.

Aleksander, przepraszam, pokomentuję w końcu i to na pewno, na pewno, na pewno! Wyjeżdżam w przyszłym tygodniu i od razu mówię, że nie dodam wtedy nic, bo nie biorę na zimowisko laptopa ;). Ale w ten weekend lub w weekend po przyjeździe na pewno coś się ukaże i nie ma innej opcji :).
http://japonia-na-dloniach.blogspot.com/ Zapraszam na blog Bunny Wasabi! Pisze o Japonii, recenzuje mangi, udziela praktycznych porad gdzie szukać w naszym kraju rzeczy z Japonią związanych. Ma dystans i lekkie pióro :). Naprawdę warto! Wszyscy znajdą coś dla siebie. I amatorzy dopiero wczuwający się w klimaty japońskie i doświadczeni otaku. Zapraszam ja oraz Bunny! Papa!