poniedziałek, 2 listopada 2015

Miniaturka 2. "Chora miłość". Cz.2

 Wedle obietnicy jest! Druga część ''Chorej miłości.''! Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo piszę ją podczas choroby. Będzie dłuższa od poprzedniej. Zapraszam do komentowania i wprowadzamy w życie system : Jeden komentarz u nas-dwa komentarze na Twoim blogu! Już dziś odkomentuję wszystkim zaległym! Jestem ciekawa też co powiedzielibyście na miniaturkę o Lunie i Nevillu. Jesteście chętni? Jeśli tak to dajcie znać :)! Miłej lektury.:)
PS Ta część i poprzednia to tylko moja praca, więc jeśli jest źle to nie wina Vipery.:D
     Wyszli z gabinetu doktora Wilsona. Szli niepojętą plątaniną korytarzy. W końcu Azjata zatrzymał się przed jakimś pokojem i zapukał trzy razy. Malfoy miał ręce schowane w kieszeniach czarnego garnituru. Nie chciał okazać się mięczakiem. Może i został mu rok życia, ale chce przeżyć go jak bohater a nie menda. Drzwi otworzyła młoda kobieta. Draconowi opadła szczęka. Granger...
-Hej... O matko.- zasłoniła dłonią otwarte ze zdziwienia usta.- Draco?
-Hermiona?- szybkim gestem przeczesał włosy.
-Znacie się?- zdezorientowany towarzysz chorego patrzył to na mężczyznę to na koleżankę z pracy. Pierwsza odezwała się szatynka.
-Tak.- kiwnęła głową.- Czasy szkoły.- uśmiechnęła się krzywo. O tak, doskonale pamiętał. Zaraz po wojnie zbliżyli się do siebie. Po bitwie. Utrzymywali swój... Hmm... Związek? Tak, to chyba to, w tajemnicy. Nie chcieli by ktoś wiedział. Ona zmuszona do spotykania się z Ronem a on zepchnięty na margines. Chodzili na spacery, zwierzali się sobie, wiedzieli o sobie wszystko. Pocałował ją tylko raz. W dzień przed zakończeniem roku. Tak jakby czuli, że kończy się ich przyjaźń. Wtedy też się kochali. Było im cudownie. Najpiękniejsza noc ich życia. Wyznali sobie miłość, choć byli pewni, że nie mają szans. Obiecali sobie, że gdy będę mieli po 20 lat i każde z nich już ułoży sobie wszystko w sobie i w środowisku to spotkają się i spróbują jeszcze raz. Mieli też pisać do siebie listy raz na miesiąc ustalonego dnia. Pisali. Dziś był ten dzień kiedy powinni wysłać kolejny. Nie zdążyli. Spotkali się tu.
-Więc, Hermiono, pan Malfoy jest chory.
-Wejdźcie.- odsunęła się lekko od framugi i zaprosiła ich gestem do środka. Weszli do białego pomieszczenia. Była tam wersalka obita szarym materiałem, leżał na niej zwinięty w kulkę koc w zeberkę oraz kilka białych poduszek. Nad wersalką było okno z parapetem niemal niewidocznym spod stosów książek.
-Przepraszam, miałam wczoraj zmianę na popołudnie, ale potem była niespodziewana operacja i zostałam do pierwszej w szpitalu. Dzisiaj zmianę zaczynam na 7. Nie opłacało mi się wracać.- wyjaśniła bardziej Draco niż sobie. W pokoju stała jeszcze lodówka sięgająca ledwo do pasa, biały stoliczek i  dwa metalowe, beżowe taborety. Na lodóweczce ktoś zamontował blat, obok była półka ze zlewem, nad nim wisiała szafka, pewnie na jakieś kubki czy talerzyki. W rogu klitki stał srebrny, metalowy kosz otwierany przez nadepnięcie na stopkę.
-Siadajcie. Może zrobię herbaty.
-Nie trzeba, kochana!-Wilson chyba wcale nie czuł tej niezręczności panującej między dawnymi kochankami.- Panna Granger jest wybitną lekarką od ciężkich klątw i przypadków. A pan Malfoy- kiwnął głową na trupiobladego chłopaka- Ma niezwykle rzadką chorobę poklątkową.- dziewczyna stała do nich przodem, miała za sobą blat. Kiedy usłyszała diagnozę zrobiło jej się słabo, oczy zaszły jej czernią. Ręce wysunęła do tyłu i oparła się o blat.
-Ej, Granger, wszystko ok?- blondyn wstał z taboretu gotowy złapać ją, gdyby zasłabła.
-Ile?-to pytanie powtarzało się tego dnia już po raz któryś. Nie interesowała ją teraz jego troska. To on był najważniejszy.
-Wstępnie rok.- z największym trudem powstrzymała się od płaczu. Przypomniała sobie najpiękniejszy rok jej życia- rok ich przyjaźni. Sekrety, tajemnice i ukryte spotkania pełne uścisków, rozmów, wspólnego gotowania, czytania książek. To jak kibicowała mu na meczach, to jak wyznał jej miłość, pocałował, jak się kochali... Postanowienia, listy, stały kontakt. Mieli po dwadzieścia lat. Właśnie w tym roku mieli się spotkać. W dzisiejszym liście chciała spytać czy pamięta co sobie obiecali. Była niemal pewna, że pamięta, ale co z tego? Nie jest im dane. Rok. Mogą przeżyć jeszcze tylko jeden piękny rok i straci go na zawsze. Niczego nie żałowała w tej chwili jak tego, że dwa lata temu zdecydowali się rozstać i ułożyć sobie życie osobno by potem układać je razem. Spojrzała w oczy ukochanego. Wiedziała. Była pewna. On czuje do niej to samo, ma te same myśli.- Oczywiście, kochana, jesteś absolutnie niezastąpiona i mam pewność, że z Twoją pomocą i opieką pan Malfoy przeżyje minimum dziesięć lat. A teraz, jak wiesz, nie jestem tu potrzebny, ty dalej prowadzisz pacjenta. Muszę wracać do siebie, daj znać jak coś ustalisz, dobrze?- wstał. Podał im ręce- Będzie dobrze!- rzucił jeszcze dziarsko po czym zamknął drzwi. Patrzyli na siebie w milczeniu by po chwili otępienia rzucić się ku sobie i zatopić w namiętnym pocałunku.
-Cholera, mała, tęskniłem.- powiedział kiedy oderwali się od siebie. Zachowywał się zupełnie tak jakby miał przed sobą wieczność.
-Dwa lata minęły, wiesz?
-Wiem.-przytaknął.- Jak widać było nam przeznaczone się spotkać szybciej niż ustalaliśmy w listach, wiesz?
-Widzę, kochany. Ale... czy to musiały być akurat takie okoliczności? Co ja mam z tobą zrobić? Zrobię dosłownie wszystko by cię uleczyć! Wszystko!
-Dasz radę.- upewnił bardziej siebie niż ją.- Napijemy się kawy i pogadamy?
-Jesteś aż za spokojny.
-Bo wszystko czego potrzebuję stoi przede mną.- poczuła się od nowa tak kochana jak dawniej. Zrobiła im po kubku gorącej kawy, podała mu i usiadła.
-Jak wiesz : pracuję nad ciężkimi przypadkami, ale nie chorób śmiertelnych tylko raczej źle rzuconych zaklęć lub paskudnych klątw. Dziś w nocy usuwałam macki dwóm szalonym handlarkom z Pokątnej, które się pokłóciły i ostro poużywały jedna na drugiej!- parsknął ze śmiechem.- Znasz moją historię, skończyłam kurs w Paryżu, odnalazłam rodziców, ale mam swoją kawalerkę, nie mieszkam z nimi. Zostałam rok temu magomedykiem. Nie miałam nikogo. Ani jednej randki. Pierwszy i jedyny kochanek. Z Ronem rozstałam się zaraz po szkole.
-Dostałem robotę zaraz po studiach. Mój ojciec nawet ze mną nie gada. Z mamą mam świetny kontakt. Zero kobiet i randek. Mam duże, ale nieznośnie puste mieszkanie. Pierwsza i jedyna kochanka.- uśmiechnął się.- Przeczytałem o chorobie w gazecie, chciałem sprawdzić, zbadać się no i proszę. Okazało się, że jestem chory. Pięknie, prawda? Ledwo cię odnalazłem a już niedługo będę tylko kupą prochu!
-Nie mów tak!- wstała krzycząc.- Nie mów! Wyzdrowiejesz, jasne? Zadbam o to! Zawalczę choćby całą sobą! Nie pozwolę ci umrzeć!- zarumieniła się zdając sobie sprawę z wagi tego wybuchu. Pokazała, że go... kocha. Tak, właśnie, kocha.
-Kocham cię.- też wstał, podszedł i mocno ją do siebie przytulił. Najmocniej jak potrafił. Nie panowała już nad emocjami. Płakała wtulona w jego bezpieczne ramiona.-Nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić. Będę żył, jasne? Dla ciebie.-pocałował ją w czoło.- Dużo mieliście chorych na to co ja?
-Kilku. Jedno odcięliśmy rękę, drugi oślepł na jedno oko, jeden był bezpłodny a kolejny miał po tym tylko wrzody żołądka.
-Jestem najcięższym przypadkiem?!
-I jedynym śmiertelnym, nie wiem czy oberwałeś. Zrobię ci jeszcze raz badania krwi to odgadnę jak cię leczyć. Zgadasz się? W takim przypadku każdy dzień jest ważny.
-Nawet nie pytaj tylko badaj.- powtórzyła to co wcześniej robił szalony doktor po czym zostawiła szkolną miłość w pomieszczeniu i poszła zbadać krew. Badała ją wiele razy, nawet z panną Lemon. Ale za każdym razem wychodziło to samo. Draco był zdrowy! Nie powiedziała nikomu do kogo należy próbka. Nie miała zamiaru mówić mu o błędzie przy wcześniejszej analizie. W jej głowie zaświtał chytry plan....
 I jak Wam się podoba? :). To koniec drugiej części, ale nie koniec całej miniaturki, do końca tygodnia będzie trzecia część, serdecznie zapraszam :).
Eleonora.

13 komentarzy:

  1. Hermionka i chytre plany? mieszanka absolutnie wybuchowa i chyba niebezpieczniejsza od Voldka który wstał lewą nogą. czekam na efekty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie jest suką :D. Jak zwykle można na Ciebie liczyć jeśli chodzi o komentowanie, to miłe :'). Nadal się kuruję, jutro nic nie dodam, ale może w piątek lub w niedzielę będzie trzecia część :).
      Eleonora.

      Usuń
  2. A kto powiedział że ona jest suką. Ja tylko twierdze że ona ma łeb jak komputer w NASA i jak już coś postanowi to potem jest przegwizdane

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mówię, że tak stwierdziłeś, tylko uspokajam, nic wrednego raczej nie zrobi, przekonasz się o tym już w piątek albo w niedzielę, bo wtedy dodam 3 część.:D

    OdpowiedzUsuń
  4. jak tak patrzę na tą miniserię to powoli się zastanawiam który marsz weselny byłby lepszy ( założę się że w którymś kawalku się przyda). znając wasze poczucie humoru, Mionka dosoli Malfoyowi tekstem w stylu: w twojej klątwie jest kruczek.....znajdziesz prawdziwą miłość ........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekajmy jeszcze z tym marszem, haha, patrząc jak krótkie piszę to części to nie tylko jestem załamana, ale sądzę też, że na marsz weselny trochę sobie poczekamy :D.
      Spokojnie, ja tak jak Hermiona mam chytry plan jak to poprowadzić dalej w, mam nadzieję, zaskakujący sposób.:D.
      Pozdrawiam, Eleonora.

      Usuń
  5. Hej :-)
    Bardzo podoba mi się ten pomysł. Czytałam wiele miniaturek o nieuleczalnie chorym Draco lub Hermonie, którego\którą leczy Hermiona\Draco, ale wasza jest inna, bo po pierwsZe:
    -Draco i Hermiona już się kochają, a nie jak to zwykle czują coś do sb w obliczu choroby
    -Hermiona ma chytry plan xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc krótko mówiąc jestem ciekawa co będZie dalej ;-)
      Pozdrawiam i życzę weny
      Anna-medium

      Usuń
    2. Dlaczego wszyscy się śmieją z tego chytrego planu?XD.
      Dziękuję Ci bardzo :). Czuję się doceniona :3.
      W piątek lub niedzielę dodam 3 część :). Również pozdrawiam.
      Eleonora.

      Usuń
  6. Zajrzyjcie na mojego bloga. dedyk się w końcu pojawił. dla przypomnienia: shinigamiandsaints.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co mi się wydaje to już zajrzałam i nawet skomentowałam, ale sprawdzę :).
      Pozdrawiam, Eleonora.

      Usuń
  7. No no Hermiona coś knuje... nieładnie :D
    Musieli się ukrywać przed wszystkimi ahh jak w filmie ;)

    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety musieli :c. Już wiadomo co jej wyszło z tego knucia.:D.
      Pozdrawiam,
      Eleonora.

      Usuń