Witajcie,
kochani! Dedykacja dla nowej, ale wiernej czytelniczki : Arcanum Felis. I dla
zamawiającej, czyli Amandy! Przepraszam za spóźnienie z postem, jak zwykle,
pewnie zdążyliście się przyzwyczaić. Powiem tyle : w sobotę był u mnie dobry
kolega, mam w tym tygodniu 8 sprawdzianów (4 za mną, jeden został odwołany
dzisiaj a wstęp pisałam wczoraj ;) ), przygotowuję się na konkurs i na
wieczorek literacki, mam zajęcia dodatkowe. Miała być ''Chora miłość'', ale
planuję coś specjalnego na zakończenie tej miniaturki, więc teraz Blanda, na
którą po prostu mam wenę. Dodam, że zapał mojej dawnej przyjaciółki, obecnej
dobrej koleżanki, Natalki, która zaczyna przygodę z różnymi parami z HP,
kanonicznymi i nie, sprawił, że po ostatniej części ''Chorej miłości'', jeszcze
jednym zamówieniu i długo wyczekiwanym rozdziale zrealizuję jej zamówienie,
spokojnie, przyszły tydzień może będzie mniej szalony i mi się uda jakoś to
ogarnąć :). Mam wenę i ogromną ochotę ''pomęczyć'' Was swoją twórczością! No i
zaplanowałam dla Was małą niespodziankę, mam nadzieję, że będziecie cierpliwi a
ja nie zawiodę. Proszę stałych czytelników : nie opuszczajcie mnie. Jutro mam 3
sprawdziany i powinnam już spać a piszę dla Was, żeby spóźnienie było jak
najmniejsze. Zależy mi na tym blogu, mam też dwa inne, ale tylko tutaj
publikuję kawałek mojego dzieciństwa, czyli opowieści o HP. Koniec zanudzania,
dodam tylko : 1 komentarz u nas=2 u Ciebie! Tylko dawajcie linki, proszę!
Oferta wymiany reklam blogów nadal aktualna. A przy okazji szukam bety tylko
takiej, która mogłaby ze mną wymieniać maile. Bloguję od czerwca i jeszcze się
jej nie dorobiłam. Polecajcie się w komentarzach! A teraz zapraszam, miłej
lektury :
Blaise wrócił do pokoju z szumem w głowie.
Oszołomiony usiadł na łóżku ciężko wzdychając. Jego najlepszy przyjaciel
wyszedł z łazienki w czarnych dresach i szarej koszulce.
-Dostałeś w twarz?- zapytał z uśmiechem.
-Jeśli już przestałeś próbować być zabawnym to dziękuję.-
przymknął powieki. Jeszcze nie docierało do niego to co się stało. O co jej
chodziło, do cholery? Dlaczego już nie będą się przyjaźnić? Nic jej nie
obiecywał! To normalne, że nie gadają codziennie kiedy ma dziewczynę. I to
normalne, że musi się komuś wyżalić. A poza tym, jak można mieć pretensje, że
kupuje jej prezenty? Albo, że się troszczy?! Tak się robi kiedy się kogoś...
nie. Stop. Nie tym torem płyną dzisiaj jego myśli. Amanda uważa, że ma prawo
całować kogo chce. Nieprawda! Nie Teo, to nieodpowiednia ciapa! Zacisnął pięści
ze złości.
-Nie znalazłeś jej czy jak?- zapytał Malfoy kładąc się do łóżka.
-Znalazłem, ale wolałbym nie.
-A co? Widziałeś ją nago?- zaśmiał się Smok.
-Wiesz co? Zamknij mordę.-jego przyjaciel osłupiał. Zabini
nigdy nie był tak chamski w stosunku do bliskich.- Nago pewnie jest piękna! I
nie tylko nago. A to jak ją zastałem to sprawa osobista.
-Jak masz mi dać w pysk to spasuję. Tylko nie pij po
nocach.- mruknął i zabrał się za czytanie mugolskiej powieści jaką dostał od
Hermiony.
-Sam sobie nie pij.- rzucił wstając z łóżka i kierując się
do barku.
-Alkoholik.
-Stary, nie mam ochoty się użerać. Sklej po prostu.- wszedł
do łazienki z dwiema butelkami alkoholu ku ogromnemu zdziwieniu blondyna.
Blaise usiadł na zimnej posadzce i zdecydował się upić. Dlaczego tak cholernie
bolało go serce? Dlaczego tak strasznie zranił go pocałunek Amandy i jej słowa?
Jak to ''koniec''? Nigdy nie będą przyjaciółmi? Nie pocałuje jej w policzek,
nie przytuli do siebie, nie pośmieje się z nią i nie pomoże jej? Fakt, nigdy
nie lubił żadnego z jej chłopaków, ale to co dziś zobaczył przeszło wszelkie pojęcie.
Chciał ją przeprosić, pogadać a ona... całuje Teo? A może miała rację? Spóźnił
się i nie ma szans? Przepuścił swoją szansę. Świetnie. Oczywiście, chciał jej
szczęścia, ale wiedział, że żaden z jej dotychczasowych chłopaków nie był dla
niej dobrym kandydatem! A kto był? No jak to kto? On, Blaise Zabini! Właśnie.
Po raz : ''był'', istotny szczegół. Po dwa : on by jej tego szczęścia nie dał.
Kochał ją i zdał sobie z tego sprawę dokładnie dziś widząc najlepszego kumpla z
Granger. Ale po tym co zastał i usłyszał był pewien, że Amanda nie kocha jego.
Świetnie, samotność da jej szczęście to proszę bardzo, niech ma. Niech sobie
ułoży życie z kim chce a on spróbuje je ułożyć z Ginny. Nie umywa się do Am,
ale trudno. Nie będzie na siłę próbował zdobyć jej uczuć. Da jej wolność. A
emocji się pozbędzie co już, przecież, próbował zrobić zadając sobie te
kretyńskie pytania ''Dlaczego zabolało?'' udając przy tym, że nie zna
odpowiedzi! Upił potężny łyk, potem kolejny. Nim się zorientował pusta butelka
leżała na podłodze. Oparty o wannę przestał czuć chłód kafelek i armatury.
Zakręciło mu się w głowie, ale nie przejął się tym. Chciał przestać myśleć,
przestać czuć. Druga butelka była tylko formalnością, smak alkoholu już nie
palił w usta. Czuł coraz mniej jednak daleko temu było do całkowitej
znieczulicy. To musiał zmienić. Wstał z trudem, chwiał się lekko, nie zwrócił
nawet na to uwagi. Chwila zapomnienia jest zbyt cenna by tracić przegapić
szansę na nią. Kiedy ponownie tego dnia pojawił się w pokoju czuł się lepiej. No
i na tyle silny by móc ruszyć na dalsze poszukiwania trunków. Kotary łóżka
Malfoya były zasłonięte. Może już spał a może po prostu był obrażony na to jak
potraktował go czarnoskóry? Tego Zabini nie wiedział. Wiedział za to, że
zawartość barku nie jest aktualnie dość satysfakcjonująca jak na jego potrzeby.
Nie mylił się. Dwa mugolskie, niskoprocentowe napoje, które Hermiona nazywa
''piwami'', a które smakują cytrynami i są za słabe, żeby się nimi upić. Jeden
słoik syropu miętowego pomieszanego z mugolską wódką i trochę ulubionego
likieru Hermiony, smak karmelowy. Resztka likieru, mieszanka, w której
przeważał syrop i dwie ''lemoniadki'' na jego obecny stan ducha wydawały się
niczym. Nie zamykając barku wyszedł z pokoju na dalsze poszukiwania. Kręciło mu
się w głowie kiedy za bardzo przyspieszył kroku, Ognista zaczynała działać. Nie
zważając na to zastukał do pierwszych lepszych drzwi, ponieważ uszedł już spory
kawałek i wiedział, że zaraz będzie musiał usiąść. Gdyby sobie jeszcze dawkował
pewnie teraz mógłby iść nie podpierając się ściany. Nawet to pukanie bardziej
przypominało dzikie uderzenie. Cóż, nie sądził, że jego ruchy są tak ciężkie i
powolne. Drzwi niestety otworzył nie kto inny jak Nott. Głośna muzyka aż
huknęła. Najwyraźniej rzucili zaklęcie wyciszające, ale wystarczyło uchylić
drzwi lub okno by dźwięki jednak się wydostawały. Ślizgoni, mistrzowie tajnego,
dzikiego balangowania.
-Czego... cze... czego chcesz od Amandy?- mówienie okazało
się jeszcze trudniejszą czynnością niż poruszanie. Język chyba chciał zacząć
prowadzić własne życie. Był zbyt pijany i zdziwiony by dać w twarz Nottowi.
Miał niesamowitą ochotę go obić albo chociaż mu wygarnąć. Co nie zmieniało
faktu, że jego obecne możliwości mocno go ograniczały, więc chciał z tym
poczekać do jutra.
-Stary, jesteś pijany?- Teodor uniósł brwi.
-Sam jesteśśśś piyany! Samm!- gestykulował mocno przez co
stracił równowagę, na szczęście szybko ją odzyskał.
-Ja pieprzę... Nie. Dobra. Inaczej : chcesz coś?
-Yest tam Ka... Kat... Kate?- wyjąkał próbując nadawać
swoim słowom sens.
-Teo, chodź w końcu! Ktoś chętny na zabawę?- usłyszał
znajomy damski głos.
-O wilku mowa.- mruknął Teodor odsuwając się lekko by
zrobić miejsce podchodzącej do drzwi Ślizgonce.
-Co jest? O, Blaise, wszystko w porządku? Znalazłeś Amandę?-
zapytała widząc w jakim stanie jest chłopak.
-Ani słowa!- wykrzyknął.- Jest ok, ale ya, ya, chciał...
bym, ya! Ognistom, jednom butelkem.- niewyraźna wymowa i pognieciona granatowa
koszula na jego ciele wcale nie wskazywały, że powinien to dostać.
-Teodor, zostaw nas samych.- zarządziła widząc złośliwy
uśmieszek kolegi. Ten jednak w końcu odszedł.- Nie mogę ci dać alkoholu. Zobacz
jak ty wyglądasz! Ile już wypiłeś?- poza Hermioną to ona w towarzystwie była
głosem rozsądku.- Odprowadzę cię do pokoju.- westchnęła ciężko. Sama wypiła
jednego drinka i ledwie łyk Ognistej. Nie czuła się nawet słabo a co dopiero
pijana.
-Nie!- tak gwałtownie zamachał rękami, że niemal się
przewrócił.
-Spokojnie!- wyciągnęła ręce, gdyby musiała go łapać.
-Nie! Dwje butelkj.- wybełkotał.
-Blaise, czy ty jesteś normalny?! Pewnie jeszcze wypiłeś to
na raz! Kretyn! Wracamy!- pociągnęła go mocno za ramię zanim muzyka wkurzy
kogoś na tyle by wezwać nauczycieli a Zabini będzie na tyle niezdolny do
chodzenia, że będzie go musiała wlec.
-Nje! Iedna butelka, ozdatnja, błagann.- spojrzał na nią
wzorkiem zbitego psiaka.
-Nie ma mowy!- wtedy ponownie pojawił się były adorator
Amandy.
-Masz i stąd spieprzaj. Żebym cię więcej nie widział!-
rzucił po czym pociągnął Kate znowu do pokoju zatrzaskując drzwi.
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.-skrzywiła się. W
jednym dormitorium aktualnie bawiło się około 30 osób, doszło, do tego, że
trzeba było czarami pozbyć się szaf, biurek i łóżek.
-A co niby było lepsze? Nie jesteś niańką, jest piątek, chodź
się po ludzku zabawić!-porwał ją do tańca.
Uszczęśliwiony wrócił chwiejnym krokiem do sypialni
uważając tylko na dwie rzeczy : żeby nie rozbić szkła i, żeby trzymać się
ściany. Draco chrapał, nie było ryzyka, że ktoś zabroni mu pić lub go
przyłapie. Zadowolony z sytuacji zamknął pokój najdelikatniej jak potrafił a na
nocnej szafce postawił butelkę. Najlepsze na koniec. Najpierw się orzeźwi.
Cytrynowe piwa wypił niemal natychmiast, jedno po drugim. Nie poczuł żadnej
różnicy, był już zbyt pijany, żeby zrobiło to na nim wrażenie. W następnej
kolejności zabrał się za opróżnienie zawartości słoika. Polał się przy tym, ale
nawet nie zauważył. Czuł coraz mniej, Amanda stawała się tylko mglistym
wspomnieniem, było mu coraz bardziej wesoło, zapominał nawet o tym jak
beznadziejne czuł się ponad godzinę temu. Picie ze słoika okazało się o wiele
mniej wygodne niż myślał. Trudno, pora na likier. Ten jednak, bardziej lepki i
gęściejszy niż syrop, działał podobnie jak piwo : nie robił różnicy. Przyszła
pora na trzecią butelkę Ognistej. Położył się na łóżku nadal mając na sobie
buty i poplamioną koszulę. Wypił duszkiem całą zawartość. Poczuł jak ogarnia go
senność. Zadowolony, nie czując już zupełnie nic poza wszechogarniającą
radością zasnął.
Bach! Bach!
-Co jest do...- otworzył oczy. Szybko je zamknął. Światło
raziło, głowa pękała, suchość w gardle utrudniała mowę.
-No właśnie, co? Opowiesz mi?- Draco już ubrany w granatowy
sweter i czarne spodnie tupał głośno koło łóżka przyjaciela.
-Auć... Daj mi wody.- jęknął. Po chwili wypił łapczywie
zawartość szklanki.- Aspiryna, cokolwiek, ratunku.- marudził. Wtedy do ich
dormitorium weszła Hermiona.
-Co się tu stało? Czemu wyglądasz jak najgorsza fleja?-
obrzuciła go spojrzeniem pełnym wstrętu.
-Zabalował.-podsumował Malfoy.
-Aspiryna albo nic nie powiem.
-Chwila.- parę razy machnęła różdżką. Ból głowy niemal
minął. Z ulgą otworzył oczy na całą szerokość, ale kiedy tylko zobaczył swoje
ubrania rzucił paroma przekleństwami.
-Opowiadaj.-zachęciła go Granger siedząca aktualnie na łóżku
swojego chłopaka. Streścił im cały swój pijacki wieczór.
-Nie mogłeś mnie powstrzymać?- mruknął z wyrzutem.
-Proszę cię, najpierw mnie zjechałeś, a potem po prostu
zasnąłem. Powinieneś iść się umyć. A potem rób co chcesz.
-Nie powiedziałem najważniejszego.-dodał. Kiedy skończył
opowieść o Amandzie poczuł jak niechciane łzy cisną mu się do oczu. Nie tak to
miało wyglądać. Nie tak!- Wiecie już wszystko.- gula w gardle urosła, stała się
do tego jeszcze większa z powodu wstydu jaki czuł po wczorajszych wydarzeniach.
-Kochasz ją?- padło pytanie.
-Granger, musisz być tak cholernie bezpośrednia? Nie ma o
czym gadać.
-Ale...- zaczęła.
-Nie. Idę się umyć. Nie poruszajcie tego tematu. Miała
rację. Każde z nas musi zacząć żyć od nowa, swoim życiem.
-Daj spokój, kochanie. Pozwól mu niszczyć sobie życie.
Kiedyś sam zrozumie.-pocałował ją Malfoy junior.
-Nie ma mowy! Poczekaj tu, idę coś załatwić!- i zanim
zdążył ją zatrzymać wybiegła z pokoju.
Wybaczcie,
zawaliłam. Oczy mi się kleją. Druga część, będzie jeszcze trzecia. Wstyd mi za
to niesamowicie, miały być dwie, wyszło jak wyszło. Wenę mam ogromną, ale non
stop mam wrażenie, że pisanie, choć daje mi radość, to nie przynosi jej Wam.
Napiszcie mi co o tym myślicie. Tylko bez rozczulania, nie cierpię rozckliwiać
się nad sobą! Fe!
+szykuję dla Was małą niespodziankę i jak dobrze pójdzie to dodam to jeszcze dzisiaj :). Mam to na kartce na brudno, więc wiecie, zawsze to lżej ;). A jak nie będzie w ciągu dwóch godzin ani jednego komentarza to niespodzianka pojawi się jutro :). Dobranoc :).
+szykuję dla Was małą niespodziankę i jak dobrze pójdzie to dodam to jeszcze dzisiaj :). Mam to na kartce na brudno, więc wiecie, zawsze to lżej ;). A jak nie będzie w ciągu dwóch godzin ani jednego komentarza to niespodzianka pojawi się jutro :). Dobranoc :).