niedziela, 10 stycznia 2016

Miniaturka 3. Blanda "Warto było czekać" + dramione. Cz.1

Witajcie. Przepraszam, spóźniłam się z zamówieniami. Przyznaję się. ALE TYM RAZEM TO NIE  JEŚLI JUŻ MIAŁAM INTERNET TO TYLKO W KOMÓRCE. A MÓJ LAPTOP DO TEGO SIĘ ZEPSUŁ. PRZEPRASZAM. Już zabieram się do pracy! Zaczynam od... Blandy! Moja pierwsza miniaturka inna do dramione, mam nadzieję, że się spodoba i spełni oczekiwania. Wstyd mi, ale na brak internetu nic nie poradzę. Przypominam o zasadzie z komentarzami, 1 u nas= 2 u Ciebie!  Zaczynamy, a ja ogromnie liczę, że mi się uda!+ Ale nieważne, jest miniaturka :
 JESZCZE MAŁE OGŁOSZENIE. Umówiliśmy się na zasadę z komentarzami, odpowiadam na wszystkie, a co do oddawania : jeśli nie dajecie linków i nie ma ich na Waszych profilach google to ja nie będę na siłę szukać. Nie mnie powinno zależeć, żebym oddała dwa razy tyle komentarzy, prawda? Jeśli nie skomentowałam z jakichkolwiek przyczyn Twojego bloga zostaw link w komentarzu pod tym postem, na pewno odkomentuję :).  Zostałam sama i z ogarnięciem spamu (na każdy ten blog jeśli jest link to zaglądam i komentuję) i komentarzami (zdarza się, że zamiast 2 komentarzy zostawiam 8 czy 10, więc staram się). Więc nie oceniajcie mnie tak surowo. DLA AMANDY : miniaturkę zrobię w ramach przeprosin w 2 częściach, więc bardziej rozbudowaną i zrealizuję też Twoje drugie zamówienie :). Wybacz.:c. Zapraszam : 
 Uczeń ostatniej klasy Hogwartu, Blaise Zabini, który przeżył wojnę, oczyścił się z zarzutów i z całych sił próbował żyć normalnie, właśnie szedł na randkę ze swoją dziewczyną, Ginny Weasley. Mijał kolejne okna oraz drzwi od klas, sprawnie manewrował na zakrętach unikając zderzenia z jakimkolwiek innym uczniem. Niemal się udało. Prawie był u celu, prawie dotarł do głównych drzwi. Wtedy właśnie usłyszał :
-Blaise!- odwrócił się. Blondynka z ciemnymi oczami ubrana w barwach ślizgonów machała mu z drugiego końca korytarza.
-Amanda!- odmachał. Ruszył w jej kierunku. Szybko przekalkulował w głowie ile ma czasu do spotkania z Ginny. Zdąży. Ślizgonka zrobiła kilka kroków w jego kierunku.
-Gdzie ci tak spieszno, co?- uśmiechnęła się ukazując idealnie białe zęby.
-Randka. Wiesz jak jest, kobiety mnie uwielbiają.- wzruszył teatralnie ramionami. Wybuchnęła śmiechem.
-Dlatego umawiasz się z tą lisicą.- zrobiła kwaśną minę. Jej nastrój tak szybko się zmieniał kiedy chodziło o Ginewrę.
-Ej, Am, ustalaliśmy coś..- spojrzał na nią ze złością.
-Skoro się przyjaźnimy sądzę, że mam prawo powiedzieć co myślę.- jej usta starannie pomalowane czerwonym błyszczykiem stały się kreską. Faktycznie, odkąd jako jedenastolatka po przydziale Tiarą usiadła koło dwunastoletniego wówczas Zabiniego od razu złapali dobry kontakt. Chłopak niemal zawsze traktował ją jak przyjaciółkę, młodszą siostrę. Do niej przychodził z problemami, ona wybierała mu ubrania na randki, jej zawsze kupował prezenty na różne okazje i jej ufał na tym poziomie co Draco.
-Masz. Ale nie o Ginny, ok? Ja się nie czepiałem twojego ostatniego chłopaka.- fakt, John może i był przystojny, ale to palant. Bycie rozgrywającym Slytherinu wpłynęło na jego mózg. Prychnęła na tą myśl.
-To cię bawi?- uniósł brew jednak sam miał radosne iskierki w oczach.
-Ty mnie bawisz. Bo jesteś tak ślepo zakochany, że to aż za słodkie. Ty, naczelny podrywacz! Zakochany.- podniosła głos. Szybko się zreflektowała.-Ok, jestem w stanie uwierzyć, dobra. Ale nigdy nie uwierzę w ten cały cyrk w bronienie jej. Pamiętasz co niej ostatnio powiedziałeś przy kłótni? Bo potem zwierzałeś mi się z tego w moim dormitorium.- wyczuł, że ją wkurzył. Nienawidził tego robić. Jej duma była przyczyną wielu cichych dni między nimi. Nie znosił czasu milczenia, tej pustki kiedy nie było jej obok. Stała się mu tak bliska, że bez niej tracił cząstkę siebie. Jednak tym razem był mocno zirytowany. Czas do spotkania z rudą niebezpiecznie szybko się skracał a fochy Amandy ostatnio stawały się coraz częstsze.
-Nie po to się z tobą upiłem, żebyś mi to wypominała. Zwijam się. Co ci jest, do cholery? Jak się trochę ogarniesz to nie przychodź tylko pisz, nigdy nie wiadomo co zastaniesz w mojej komnacie.- warknął na pożegnanie. Odszedł zostawiając ją z pięściami zaciśniętymi ze złości. Wiedział, że użył chwytu poniżej pasa. Obrócił się. Nie dostrzegł jej. Chwilę się wahał, przeprosić czy poczekać do wieczora? Wybrał jednak drugie, bo o ile Amanda była w miarę ugodowa o tyle Gin musiałby przepraszać całymi tygodniami. Potrafiła być cholernie męcząca. Westchnął. Dwie minuty przed czasem zaszedł ją od tyłu stojącą przy drzwiach i zakrył jej oczy dłońmi. Liczył, że się ucieszy.
-Blaise, nie mam trzech lat.- wyrwała się z jego objęć.- Ile można czekać, co? Idziemy?- nie czekając na odpowiedź złapała go za rękę i zaczęła niemal ciągnąć za sobą w kierunku Hogsmead.
-Chcesz coś powiedzieć? Cokolwiek co u ciebie?- próbował zagaić.
-Chyba dobrze. Masz kasę? Zapomniałam swojej.- obróciła się na kilka sekund robiąc słodkie oczka. Znał to. Nieważne, że po wojnie ich majątek się powiększył. I tak zawsze ''zapominała'' by Blaise płacił za nią. Nie widziałby w tym problemu, gdyby nie to, że robiła to celowo i do tego zawsze miała wyrzuty kiedy z jakikolwiek przyczyn brał tyko drobne.
-Mam. Zapłacę.- wymamrotał ciągnięty do jednej z tych babskich kawiarni.
  Amanda poczuła się jakby dostała w twarz. Zacisnęła dłonie w pięści. Kiedy tylko brunet się oddalił niemal pobiegła do pokoju wspólnego. Wpadła tam jak burza po czym od razu udała się do swojego dormitorium. Nie chciała teraz widzieć nikogo. Rzuciła się na łóżko i po raz pierwszy od nie wiadomo jak dawna zaczęła płakać. W połowie z wściekłości, w połowie ze smutku. Przez tyle lat nie czuła do niego nic poza czysto przyjacielskimi relacjami. Dopiero kiedy nadeszła wojna zdała sobie sprawę jak bardzo się o niego martwi, jak bardzo jej zależy. Na początku wmawiała sobie, że to nadal tylko zwykła troska, typowy strach o przyjaciela. Zaraz po powrocie do szkoły związała się z Johnem by zagłuszyć niechciane uczucie do czarnoskórego. Kiedy jednak on zaczął być z tą rudą pokraką zabolało. Wmawiała sobie, że to przelotne, zaraz minie, tydzień i po sprawie. To było we wrześniu, w połowie. Kończył się listopad a jemu coraz mocniej zależało na tej małpie... Zerwała z Johnem, olewał ją, średnio całował no i... nie był Zabinim. Miała ochotę go rozszarpać. Wiedziała jednak, że jeśli tylko stanąłby w progu z tym swoim rozbrajającym uśmiechem zaraz by mu wybaczyła. Tym razem poczuła złość też na siebie. Otarła łzy, przykryła się kołdrą. Zasnęła.
 Siedział wśród różu, cekinów, koronek i puszków. Zamawiała już czwartą gorącą czekoladę. Zemdliło go. Nie wiedział jedynie czy to od tego cukierkowego wystroju czy od nadmiaru bitej śmietany.
-Gin, tobie aż tak chciało się pić?- uniósł brew obserwując puste filiżanki.
-Jasne, że nie.- prychnęła.- Ale nie mogę tak tutaj tylko siedzieć i nic nie robić.- wzruszyła ramionami.- Ludzie patrzą.- dodała.- A ja nie chcę wyjść na biedaczkę, która przychodzi do kawiarni posiedzieć.- rozejrzała się czy do pomieszczenia nie wchodzi nikt znany. Oho, Romilda. Ruda niemal natychmiast przysunęła się do swojego chłopaka i namiętnie pocałowała go w usta. Kiedy skończyli zapytał :
-Ej, mała, mogę wiedzieć, do jasnej cholery, co tu się wyprawia?- uniósł się.
-Uspokój się, narobisz mi wstydu. Nie bądź żałosny, dobrze? Chcę się tobą pochwalić.- zamrugała wymalowanymi rzęsami. Fakt, w to akurat nie wątpił. Chwalenie się nim, jego uczuciem i majątkiem należało do jej ulubionych zajęć.
-Doceniam.- uznał, że lepiej jej nie drażnić.- Możemy się zbierać? Chciałem spędzić męski wieczór z Draco...- dodał chcąc się wytłumaczyć.
-Chyba śnisz!- prychnęła.- Ja już nam zaplanowałam wieczór.- dodała radośnie.
-Dobra. Twoja wola.- uniósł ręce w geście poddania się. Posiedzieli tam jeszcze chwilkę by w końcu wstać. Chłopak jeszcze nie zdążył do końca podnieść się z krzesła kiedy piegowata postać znacząca chrząkała pokazując przy tym co należy zrobić z nią i jej płaszczem.- Już, powoli.- przewrócił oczami. Miał inne plany na ten wieczór, chciał pogadać z Malfoyem o nieprzyjemnej wymianie zdań z Amandą. Coraz bardziej go to gryzło. Zachował się jak ostatni cham i prostak, fakt. Ale czy wieczne pretensje o Ginny miały sens? Nie lepiej by im było żyć w zgodzie? Może nawet polubiłaby się z Gin?
-Blaise, masz jutro wolny pokój?- zamarł. Hola, hola, czy ona właśnie chce wskoczyć mu do łóżka?
-A co?
-Nie mam gdzie zrobić balangi z dziewczynami.- zrobiła dzióbek.- No proszę...- wysyczała po chwili nie widząc reakcji z jego strony.
-Gin, ja nie wiem, naprawdę, mieszkam z Draco i...
-Dobra. Zamknij się. Nie to nie, widać jak ci zależy.- fuknęła a kiedy tylko chciał pogłaskać jej dłoń szybko ją cofnęła.- Nie dotykaj jeśli nie masz zamiaru mnie uszczęśliwiać.- chlipnęła na zawołanie.
-Zobaczę co da się zrobić, ale kameralna impreza, ok? Nie chcę mieć znowu kłopotów przez to jakie urządzam dzikie melanże.- natychmiast jej smutna mina zmieniła się w radosny uśmiech a od ścian kawiarni odbił się pisk radości.
-Zbieramy się.- oznajmiła w końcu ku jego uldze.- I tak już powoli ludzie wychodzą, teraz więcej będzie ich na dworze, chodź.- ubrani opuścili lokal. Odprowadził ją pod sam portret Grubej Damy, ale to nie wystarczyło. Namiętnym pocałunkiem zakończyła ich randkę a na koniec teatralnie głośno dodała :
-Jak zawsze jesteś CUDOWNY!- by dopiec stojącym nieopodal dziewczynom z 5 roku, które z nikim się nie spotykały. Blais poczuł się koszmarnie zażenowany całą sytuacją i marzył, żeby jak najszybciej się ulotnić. Kiedy już czwarty raz klepnęła go w tyłek w końcu zniknęła za obrazem, aktualnie zgorszonej, kobiety a on wrócił do lochów. W Pokoju Wspólnym siedziało jeszcze dużo osób, jedni się śmiali, inni wcale nie wyglądali na wesołych, raczej na takich oddających się teraz zwierzeniom. Sam należał niestety do tej drugiej kategorii, która chętnie by się wygadała każdemu chętnemu posłuchać. Rozejrzał się za Amandą. Nie było jej. Powlókł się z trudem do swojego dormitorium, ale to co tam zastał całkowicie go ... zaskoczyło. Wiedział, że jego kumpel kocha Granger i są razem od Bitwy o Hogwart, wiedział, że Malfoy uratował ją od tortur w Malfoy Manor a po ich wspólnej ucieczce ona dała się zaprosić na randkę a nie zgadzała się nawet kiedy przyjaźnili się całą szóstą klasę. Wiedział, że Draco ją kocha i bardzo mu na niej zależy, widział jak jego przyjaciel się stara. To jak patrzył na Hermionę przy innych pokazywało jego miłość. Ale dopiero teraz, gdy widział spojrzenie kumpla wlepione w Gryfonkę w momencie, gdy byli sami zrozumiał jakim uczuciem blondyn darzy pyskatą Granger. Najpotężniejszym z jakim się spotkał.
-Hej.- powiedział zawstydzony. Wstyd nie wynikał z sytuacji, ale z wątpliwości, które nieproszone wkradły się do serca. ''Czy ja też patrzę tak na Ginny? Czy często udaje nam się być sam na sam skoro niemal wszystkie randki rudowłosa planuje w miejscach publicznych a ja nie mam nic co gadania?''. Urwał niechciany potok pytań własnej podświadomości.
-Cześć, stary.- Draco był rozanielony, uśmiechnął się. Przed chwilą skończył całować się z Hermioną, wiele razy już dzisiaj przerywali wspólne przeglądanie katalogów z wystrojami wnętrz. Przyczyną przerwy były pocałunki lub łaskotki. Nie mogli w swoim towarzystwie wytrzymać dłużej niż paru minut bez ani jednego słowa do siebie, bez ani jednego spojrzenia albo nawet przelotnego dotyku. Planowali razem zamieszkać a Draco chciał by to Hermiona udekorowała dom, który dla nich kupił (była wtedy tak szczęśliwa, że płakała nie mogąc uwierzyć. Chciała mu się odwdzięczyć, więc wytłumaczył jej, że to on odwdzięcza się za miłość, którą od niej otrzymał.).
-Hej.- szatynka zachichotała. Przy Draco była po prostu szczęśliwa, nie musiała udowadniać każdemu, że nadal jest bohaterką ratującą czarodziejski świat, była sobą.
-Co robicie?- spytał smętnie rzucając się plecami na swoje łóżko.
-Wybieramy meble do NASZEGO- podkreślił ostatnie słowo, ponieważ jego dziewczyna nadal uważała, że to jego dom skoro nie zapłaciła za niego ani jednego galeona.- domu. Wiesz, że wolę kiedy Granger się wszystkim zajmuje, ma zdecydowanie lepszy gust.- rzucił skromnie zupełnie zapominając o swoim zamiłowaniu do luksusu.
-Jesteście do porzygu słodcy.- z trudem podniósł się. Próbował znaleźć w szafie Ognistą.
-Masz w szafie alkohol?- uniosła brwi. Podniosła się do pozycji siedzącej, jeszcze chwilę wcześniej leżała z głową na kolanach Draco.
-On tam trzyma jeszcze gorsze rzeczy, słońce.- Ślizgon wstał kiedy tylko dziewczyna się podniosła.- Blaise, masz okres?- podszedł do kumpla.
-Nie. O co wam chodzi? Nie masz swojego pokoju, Granger?- otworzyła oczy ze zdziwieniem. Zawsze był dla niej miły, akceptował jej związek.
-O co nam chodzi? To ty się zachowujesz jakbyśmy zabili ci ulubione zwierzątko i połamali miotłę. Stało się coś?
-Nie mam pojęcia.- odstawił szklankę po czym pociągnął spory łyk prosto z butelki.- Chcecie trochę?- zapytał niespodziewanie tak jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie powinien pić sam.
-Dzięki, ale przystopowałem picie.- dziedzic Malfoyów wskazał głową na siedzącą
-Co mu zrobiłaś, okrutna istoto?- tym razem się zaśmiał. Wrócił szelmowski uśmiech.
-Nic, czysta miłość.- blondyn teatralnie westchnął co wywołało chichot jego dziewczyny.

-No i ja właśnie w tej sprawie.- usiadł na łóżku nadal trzymając w dłoni butelkę.
-Coś nie tak z Ginny?- zaciekawiła się Hermiona.
-Nie wiem. Jak to jest ''tak''?
-Zabini, odstaw butelkę, tobie dzisiaj starczy...- jego przyjaciel powoli próbował zabrać mu trunek.
-Hermiona, właściwie to czemu ty się pokłóciłaś z Gin?
-Nie akceptowała Draco.-wzruszyła ramionami.- Nie mogła mi wybaczyć, że wybrałam jego zamiast Rona.
-Nie zna się na facetach.-odparł nieakceptowany przez rudą chłopak.
-Dzięki, umiecie pocieszać jak nikt inny. Eh... nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że była inna. Nie w tej dziewczynie się zakochałem. Wojna zmienia, ale aż tak? Nie zginął nikt z jej rodziny! Fakt, Fred był ranny, ale wyleczyli go przecież! No to co jej jest?!- wybuchnął.
-Kasa zmienia ludzi. Sodówa uderzyła jej do głowy, może mieć to na co wcześniej nie mogłaby sobie pozwolić, w tym ciebie. Chce bardzo pokazać, że ma, że ją stać. To pewnie dlatego.- wyjaśniła Hermiona.- Dobra, chłopaki, zbieram się.
-Odprowadzę cię, nie ma mowy, że o tej porze pójdziesz sama! Możesz dostać szlaban a tak to dostaniemy go razem.- puścił jej oczko.- Nie zapij się na śmierć, zaraz wracam.- rzucił do swojego współlokatora. Zakochani wyszli z dormitorium, obydwoje pewni, że czarnoskóry zaraz zaśnie upojony alkoholem. Ale mylili się. Blaise siedział i czekał na swojego przyjaciela. Gdy ten przekroczył próg od razu padło pytanie :
-Po czym wiedziałeś, że kochasz Granger?
-O matko! Stary, wystraszyłeś mnie! Siedzisz sam po ciemku? Całkiem oszalałeś?- Draco aż podskoczył.
-Zadałem pytanie.- ignorował przytyki.
-Po tym kiedy bardziej zależało mi na jej szczęściu niż na moim, po tym jak byłem w stanie oddać za nią życie. Po tym jak odpuściłem ciągłe nękanie ją o randkę skoro chciała tylko przyjaźni. Po tym jak dałem się torturować, żeby była bezpieczna i po tym, że ból był mniejszy kiedy wiedziałem, że nikt jej nie skrzywdził. Nie mam ochoty mówić o moich uczuciach. Musimy? Mam wrażenie, że Weasley rzuciła na ciebie zaklęcie. Zachowujesz się jak sentymentalna staruszka!
-A motylki w brzuchu? Inne takie?
-Mam, ale mniejsze. Tu chodzi o siłę uczucia a nie te pierdoły, które pojawią się kiedy się zauroczysz.
-Dzięki, stary.
-Nie ma sprawy. Idę pod prysznic.
-A ja do Amandy.
-Będziesz upijał się z nią?
-Idę przeprosić.
-Powodzenia.- rzucił zatrzaskując drzwi od łazienki. Zabini zdecydowanym krokiem opuścił pokój. Zdziwił się, ale główna siedziba Ślizgonów nadal była pełna ludzi, spać poszło tylko kilka osób. A, racja, piątek! Przybił piątkę swoim myślom, Amanda zawsze w piątki siedzi w Pokoju Wspólnym. No, przynajmniej o tej porze. Ruszył w kierunku zbiorowiska. Najmłodsi i ci dojrzalsi, lekko podpici i całkiem trzeźwi, palący ukradkiem papierosy albo tacy grzejący się przy kominku. Ogromna grupa różnych osobowości. Ale brakło akurat tej osoby, której szukał. Amandy. Rozejrzał się po raz kolejny, znowu bardzo dokładnie. Zobaczył jednak tylko jej przyjaciółkę, Kate.
-Kate, cześć.- wyciągnął ku niej dłoń. Uścisnęła.- Nie wiesz gdzie jest Amanda?
-Witaj. W dormitorium. Ale nie radzę ci tam wchodzić. Jak byłam tam ostatnio to drzemała a po obudzeniu się była zła jak osa. Nie wiem o co mogło chodzić.- wzruszyła ramiona.
-Ale ja wiem. Dobra, dzięki.- zbył ją krótko. Już wiedział co robić.
   Amanda tym czasem siedziała z Nottem na dywanie. Obydwoje opierali się o ramę jej łóżka. Pili. Teodor potrafił być irytujący, ale od dawna miał się ku niej. Wysyłał jej zabawne liściki na lekcjach, przepuszczał w drzwiach a na wszystkich imprezach robionych w tajemnicy przed nauczycielami aż płaszczył się by tylko zgodziła się z nim zatańczyć. Dzisiaj kiedy Kate obudziła ją z drzemki wcale nie miała ochoty na to by wyjść z łóżka. Na nic nie miała ochoty. Była wściekła i rozgoryczona. Kate opuściła pokój zrezygnowana bezowocnym przekonywaniem przyjaciółki do wyjścia do ludzi. Kiedy kilka minut później usłyszała pukanie do drzwi krzyknęła :
-Czego?!- otwierając je tak mocno, że aż odbiły się od ściany.
-To... ja nie... nie będę przeszkadzał. Pój... pój... pójdę już.- wyjąkał zestresowany.
-Teo, zostań. Co chciałeś?- zrobiło jej się głupio z powodu tego wybuchu. Nie był winny temu co zrobił Blaise. Poza tym Teodor to całkiem przystojny chłopak. Brązowe oczy, podobne do oczu Zabiniego. Blond włosy i blada cera, całkiem inne niż u jej przyjaciela. Ale... on miał prawo spotykać się z tą zwichrowaną Weasley a ona nie ma prawa do chwili zabawy? Może robić co chce. Zabawi się, oderwie od rzeczywistości. On już wybrał. Nie będzie po nim płakać, teraz pora na jej wybór. Kto tu mówi o miłości? Teodor może się podobać dziewczynom i jej właśnie teraz też się spodobał!
-Szykuje się picie.- nadal wyglądał na lekko skrępowanego.
-Gdzie?- przeczesała ręką rozczochrane włosy.
-Pokój Życzeń.- powoli się ośmielał.
-Wejdziesz i poczekasz parę minut?
-Robi się.- wparował do pomieszczenia. Rozejrzał się wewnątrz niedyskretnie. Kiedy stanęła przed łazienkowym lustrem nie dziwiła się jego konsternacji. Jej włosy były w nieładzie a smugi z tuszu pokrywały jej policzki. Zachichotała. Skoro jeszcze nie uciekł to dzisiaj da mu trochę nadziei. Nie fair jest wykorzystywanie go w celu wzbudzeniu zazdrości w czarnoskórym. Ale w tym momencie to nie wzbudzanie czegokolwiek się liczyło a pozbycie się nieproszonego uczucia. Nott wydawał się idealnym obiektem na moment, takim lekiem na inne uczucie. A z resztą, kto wie jak im się potoczy dalej? Rozpuściła rozczesane włosy, poprawiła makijaż, użyła nawet perfum. Kiedy z powrotem pojawiła się w pokoju chłopak siedział na brzegu łóżka.
-Wiesz co? Nie wiem czy mam siłę gdzieś wychodzić.- dodała zrezygnowana zgodnie z prawdą.
-W sumie nie wiadomo nawet czy to do końca wypali. Jak nie to będziemy pewnie po tajniaku pili w Pokoju Wspólnym w jakimś kącie.-wzruszył ramionami podnosząc się z miejsca. W rękach trzymał aż dwie butelki Ognistej.
-Trzeba przynieść swój alkohol? To mam jeszcze jedną butelkę.-wyjęła ją z barku.
-Może poczekamy chwilę zanim się rozkręci balanga i posiedzimy trochę u ciebie?- zasugerował, ale kiedy się uśmiechnął jego ostre zęby spowodowały u Amandy skojarzenie z rekinem.
-Zgoda.- było jej aktualnie obojętne gdzie musi udawać szczęśliwą. Chce siedzieć tu? Dobra, posiedzą.- Wyjmę szklanki.- puściła mu oczko.- Tak na dobry początek imprezy.-dodała.
-Zgadzam się!- nalał alkohol do naczyń.- Toast, Am, za cudowną imprezę i jeszcze lepszą noc!- wypili po czym z tylko sobie znanych przyczyn zaczęli się śmiać. Usiadła na dywanie, oparła się o ramę łóżka, zrobił to samo.
-Teo, ma sens już iść? Nalej jeszcze po szklaneczce.- spełnił jej prośbę. Znali się odkąd przyszła do Hogwartu, ale nigdy nie byli przyjaciółmi, nawet z Zabinim tylko dobrze się kolegował, wolał Harrixona i Browna. Ale teraz, kiedy dawni Śmierciożercy, ich dzieci lub ci, którzy z jakichkolwiek przyczyn nie skończyli albo nawet nie zaczęli siódmego roku nauki teraz mieli na to szansę, ale z ludźmi o rok od siebie młodszymi. I tym sposobem uszczęśliwiony Nott mógł wysyłać Amandzie liściki praktycznie codziennie. Często ją to irytowało, ale nie dziś. Dzisiejszego wieczoru ma prawo zacząć nowy etap życia. Taki bez uczuć do Zabiniego.
-Nawet dwie!- wypili kolejne dwa toasty. W tym czasie, rozmawiali, śmiali się, żartowali.
-Może po prostu dokończymy tą butelkę, co?- spytała w końcu kiedy byli w połowie.- Nie ma sensu iść na imprezę z butelką w połowie opróżnioną.- stwierdziła. Tak też zrobili. Jednak kiedy skończyli dopijać ostatnie krople blondyn otworzył kolejną butelkę a ona nie protestowała. Nic wielkiego, butelka na dwie osoby, trudno, najwyżej rano będzie ją lekko boleć głowa, da radę.
-Polej odrobinę.
-Mądrze mówisz. Bez sensu teraz kończyć? A może już dzisiaj nie pójdziemy? Taka własna impreza chyba jest fajniejsza.
-Jeszcze nie.- machnęła różdżką. Usłyszeli całkiem fajny, wolny kawałek.
-Nastrojowo.-mruknął.
-Wiem.- wypili kolejną szklaneczkę. Zanim się spostrzegli już druga butelka leżała pusta. Obydwoje czuli coraz większą wesołość. Teodor nagle stał się znacznie przystojniejszy i bardziej pociągający. Kolejna wolna piosenka poleciała z głośników.
-Zmysłowa jesteś.-pochylił się ku niej. Zawahała się. I wtedy dotarła do niej smutna prawda : ma szansę albo na związek z fajnym chłopakiem albo na samotną egzystencję pełną użalania się nad sobą. Bo szans na życie z czarnoskórym przyjacielem nawet nie było wśród opcji. Da się ponieść i zobaczymy co z tego wyniknie.
-Daj spokój.-przysunęła się do niego.
-Chcesz, żebym cię pocałował?- drażnił się z nią. Stykali się czołami.
-Chcę, żebyś się zamknął.- pocałował ją. Kiedy jego wargi dotknęły jej ust nie miała wrażenia niekończących się fajerwerków. Nawet zimnych ogni. Nic. Po prostu pocałował, przyjęła ten do wiadomości. Postanowił pogłębić pocałunek i delikatnie ugryzł ją w dolną wargę. Kiedy już chciała oddać pocałunek drzwi otworzyły się z hukiem. Oderwali się od siebie niemal natychmiast. Dziewczyna obróciła się w stronę gościa.
-Blaise…- bardziej stwierdziła niż zapytała.
-Tak, to ja. Chciałem pogadać i przeprosić, ale skoro jesteś zajęta to wpadnę później. Brawo, Teo. Królowa Ślizgonów twoja!- ostatnie zdanie wykrzyknął teatralnie dodając do tego oklaski, ale zanim zdążyli zareagować wyszedł z pokoju.
-Poczekaj! Proszę, poczekaj!- biegła za nim. Zatrzymał się w ciemnym korytarzu między dormitoriami dziewczyn.
-Co chcesz?- wysyczał odwracając się do niej.
-Chciałeś przeprosić i pogadać, więc proszę.- o ile wcześniej jej głos drżał teraz była odważna niczym rasowa Gryfonka. Nie pokaże wstydu i strachu. Nie po tym co się stało.
-Już nieaktualne.
-A to niby czemu?- sama nie wiedziała czy odwagi dodaje jej wrodzona bezczelność czy raczej wypity alkohol.
-Skoro już znalazłaś sobie pocieszenie to spędź miły wieczór, nie przejmuj się.
-Pocieszenie?! Mam nadzieję, że żartujesz! Też mi coś! Kiedy ty zajmowałeś się figlami z tą wiewiórą ja miałam siedzieć sama i płakać, tak?
-Nie zajmowałem się żadnymi figlami!- podniósł głos.
-Szkoda, że dzisiaj mówiłeś o swoich planach coś zupełnie innego! Przyszedłeś przeprosić to to zrób!
-Nie mam zamiaru!- fuknął obrażony.
-Niby czemu nie? Bo pękło ci wyobrażenie? Liczyłeś, że możesz się gździć z kim chcesz a ja wiecznie będę czekać na ciebie tak jakbyś mnie zamknął w wieży?!
-Nie wiem o czym mówisz!- wykrzyczał, choć zdawał sobie sprawę, że jego relacje z Ginny ranią blondynkę.
-Nie udawaj, palancie! Nie będziesz się bawił moim uczuciami! Dawanie mi prezentów, zwierzanie się mi, picie ze mną są ok, tak?! Wtedy jest dobrze! Ale pojawiła się ta ruda menda i co?! Nie ma cię przy mnie chyba, że masz cholerny problem! Przylatujesz się zwierzać, dzielić emocjami tak jakbyś nie widział, że mnie tym ranisz! Że mnie to boli! Czego oczekiwałeś? Że będę na ciebie czekać wiecznie?! Że cokolwiek byś nie zrobił to moje ramiona i drzwi będą otwarte?! To się grubo pomyliłeś, kochany! Nie tylko ty masz prawo robić co chcesz, ja też mam wolną rękę! Nie będziesz obracał dziewczyn a do mnie wracał jak jesteś sam! Skończyło się! Też mam prawo do miłości czy do związku i właśnie z tego prawa korzystam! A ty masz wielkie pretensje! Pogódź się z tym! I twoja szansa i twoje czasy minęły! Nie waż się włazić z kopytami w moje życie! Sam wybrałeś a ostatecznie zapieczętowałeś to dzisiaj, na korytarzu!- skończyła wylewać żale i emocje. Alkohol zrobił swoje, wszystkie duszone myśli wypłynęły obnażając jej uczucia. Zdała sobie sprawę, że właśnie opowiedziała mu, choć nie wprost, co do niego czuje. Przerażona uciekła. Wpadła do pokoju jak burza. Teodor siedział na łóżku zdezorientowany.- Lepiej będzie jak pójdziesz.- kiwnęła głową w stronę drzwi.
-Wszystko ok?
-Tak, ale… nie zrozum mnie źle. Po prostu to było jednorazowe i nie sądzę, żeby miało przyszłość.- dopiero po kłótni z Zabinim zrozumiała jak bardzo bez sensu jest próba ulokowania swoich uczuć w kimś innym na siłę. Niestety, ale miłość do Blaisa zostanie z nią jeszcze na długo, o ile nie na zawsze.
-Dobra. Przepraszam. Przegięliśmy. Kumple?- wyciągnął ku niej rękę, ale wzrok miał zrezygnowany.
-Kumple.- uścisnęła ją mocno.- Mogę dostać sama? Pełno wrażeń, powinnam iść spać.
-Całkowita racja. Do jutra, Am.
-Do jutra, Teo.

 I jak Wam się podobało? :)! Włożyłam w to masę pracy, mam nadzieję, że nie zawaliłam :/. Następna część ''Chorej miłości'' będzie na blogu do soboty a następna część Blandy kilka dni po niej :)! Czekajcie i komentujcie :).

4 komentarze:

  1. Bardzo fajna miniaturka ;)
    Lubię Blaise'a więc z przyjemnością czytałam. Amanda taka w nim zakochana szkoda mi jej było na początku. Ginny... cóż nie ma co ukrywać, ale nigdy jej nie lubiłam. Tutaj jest taką pustą lalką co leci na pieniądze. Sodówka uderzyła do głowy no tak to wiele wyjaśnia.
    Draco i Hermiona słodka para <3 nic dodać nic ująć
    Dobrze, że Blaise zrozumiał przeprosił Amandę. Teo mi u nie pasuje. Takie piąte koło u wozu ;) Ale to tylko moje zdanie.
    Wyłapałam dwie literówki (ahh ten mój wzrok)
    "Wiedział, że jego kumpel kocha Granger i są razem od Bitwy o Hogward" powinno być Hogwart
    "Zawachała się" powinno być Zawahała się
    Czekam na dalszą część i na "Chorą miłość", którą bardzo polubiłam :)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, nawet nie wiesz jak czekałam na komentarz od Ciebie :D :3. I nie zawiodłaś, długi i miły, dziękuję, hihi :3 :D.
      Ja go polubiłam dopiero dzięki czytaniu ff ;). Ginny w książce ma charakter, była fajniejsza niż w filmie. Ale u mnie jest płytka, fakt.:D. Hermiona ją zgrabnie ujęła, jak to ona ;).
      Dzięki za ocenę Dramione, zawsze się boję, że będą zbyt cukierkowi, cieszę się, że się podoba :). Teo właśnie był wymyślony nagle, namieszał co swoje, ale rozumiem, że nie każdemu musi tu pasować ;). Blaise jeszcze swoje zrozumie, poczekaj na drugą część :D :3.
      Przepraszam za literówki, musiałam nie wyłapać, bardzo chciałam dodać jak najszybciej :/. Zaraz poprawię, dziękuję, że mi o tym mówisz, nie będzie wstydu dalej :D.
      ''Chora miłość'' też jakoś jest mi bliska, będzie ostatnia, długa część do końca tygodnia :).
      Pozdrawiam, Eleonora.
      PS Na pewno wpadnę pokomentować i dzięki, że zostawiasz link.:D :).

      Usuń
  2. Piękna miniaturka. gratuluje pomysłu. Chciałbym się dowiedzieć jak moja zamówiona miniaturka, z wątkiem kłótni na animaga? Niech wena będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bałam się właśnie, że skoro para nie jest tak popularna jak dramione to się nie spodoba, a tu proszę, od razu mam więcej motywacji do działania! A co do miniaturki, hmmm, skontaktuję się z Tobą, jak to się mówi, na priv ;).
      Haha, jestem fanką ''Gwiezdnych wojen'', trafione to życzenie weny, dziękuję Ci jeszcze raz :)! I wzajemnie :).
      Pozdrawiam, Eleonora.

      Usuń