wtorek, 19 stycznia 2016

Miniaturka 3. Blanda "Warto było czekać" + dramione. Cz.2

Witajcie, kochani! Dedykacja dla nowej, ale wiernej czytelniczki : Arcanum Felis. I dla zamawiającej, czyli Amandy! Przepraszam za spóźnienie z postem, jak zwykle, pewnie zdążyliście się przyzwyczaić. Powiem tyle : w sobotę był u mnie dobry kolega, mam w tym tygodniu 8 sprawdzianów (4 za mną, jeden został odwołany dzisiaj a wstęp pisałam wczoraj ;) ), przygotowuję się na konkurs i na wieczorek literacki, mam zajęcia dodatkowe. Miała być ''Chora miłość'', ale planuję coś specjalnego na zakończenie tej miniaturki, więc teraz Blanda, na którą po prostu mam wenę. Dodam, że zapał mojej dawnej przyjaciółki, obecnej dobrej koleżanki, Natalki, która zaczyna przygodę z różnymi parami z HP, kanonicznymi i nie, sprawił, że po ostatniej części ''Chorej miłości'', jeszcze jednym zamówieniu i długo wyczekiwanym rozdziale zrealizuję jej zamówienie, spokojnie, przyszły tydzień może będzie mniej szalony i mi się uda jakoś to ogarnąć :). Mam wenę i ogromną ochotę ''pomęczyć'' Was swoją twórczością! No i zaplanowałam dla Was małą niespodziankę, mam nadzieję, że będziecie cierpliwi a ja nie zawiodę. Proszę stałych czytelników : nie opuszczajcie mnie. Jutro mam 3 sprawdziany i powinnam już spać a piszę dla Was, żeby spóźnienie było jak najmniejsze. Zależy mi na tym blogu, mam też dwa inne, ale tylko tutaj publikuję kawałek mojego dzieciństwa, czyli opowieści o HP. Koniec zanudzania, dodam tylko : 1 komentarz u nas=2 u Ciebie! Tylko dawajcie linki, proszę! Oferta wymiany reklam blogów nadal aktualna. A przy okazji szukam bety tylko takiej, która mogłaby ze mną wymieniać maile. Bloguję od czerwca i jeszcze się jej nie dorobiłam. Polecajcie się w komentarzach! A teraz zapraszam, miłej lektury : 
  Blaise wrócił do pokoju z szumem w głowie. Oszołomiony usiadł na łóżku ciężko wzdychając. Jego najlepszy przyjaciel wyszedł z łazienki w czarnych dresach i szarej koszulce.
-Dostałeś w twarz?- zapytał z uśmiechem.
-Jeśli już przestałeś próbować być zabawnym to dziękuję.- przymknął powieki. Jeszcze nie docierało do niego to co się stało. O co jej chodziło, do cholery? Dlaczego już nie będą się przyjaźnić? Nic jej nie obiecywał! To normalne, że nie gadają codziennie kiedy ma dziewczynę. I to normalne, że musi się komuś wyżalić. A poza tym, jak można mieć pretensje, że kupuje jej prezenty? Albo, że się troszczy?! Tak się robi kiedy się kogoś... nie. Stop. Nie tym torem płyną dzisiaj jego myśli. Amanda uważa, że ma prawo całować kogo chce. Nieprawda! Nie Teo, to nieodpowiednia ciapa! Zacisnął pięści ze złości.
-Nie znalazłeś jej czy jak?- zapytał Malfoy kładąc się do łóżka.
-Znalazłem, ale wolałbym nie.
-A co? Widziałeś ją nago?- zaśmiał się Smok.
-Wiesz co? Zamknij mordę.-jego przyjaciel osłupiał. Zabini nigdy nie był tak chamski w stosunku do bliskich.- Nago pewnie jest piękna! I nie tylko nago. A to jak ją zastałem to sprawa osobista.
-Jak masz mi dać w pysk to spasuję. Tylko nie pij po nocach.- mruknął i zabrał się za czytanie mugolskiej powieści jaką dostał od Hermiony.
-Sam sobie nie pij.- rzucił wstając z łóżka i kierując się do barku.
-Alkoholik.
-Stary, nie mam ochoty się użerać. Sklej po prostu.- wszedł do łazienki z dwiema butelkami alkoholu ku ogromnemu zdziwieniu blondyna. Blaise usiadł na zimnej posadzce i zdecydował się upić. Dlaczego tak cholernie bolało go serce? Dlaczego tak strasznie zranił go pocałunek Amandy i jej słowa? Jak to ''koniec''? Nigdy nie będą przyjaciółmi? Nie pocałuje jej w policzek, nie przytuli do siebie, nie pośmieje się z nią i nie pomoże jej? Fakt, nigdy nie lubił żadnego z jej chłopaków, ale to co dziś zobaczył przeszło wszelkie pojęcie. Chciał ją przeprosić, pogadać a ona... całuje Teo? A może miała rację? Spóźnił się i nie ma szans? Przepuścił swoją szansę. Świetnie. Oczywiście, chciał jej szczęścia, ale wiedział, że żaden z jej dotychczasowych chłopaków nie był dla niej dobrym kandydatem! A kto był? No jak to kto? On, Blaise Zabini! Właśnie. Po raz : ''był'', istotny szczegół. Po dwa : on by jej tego szczęścia nie dał. Kochał ją i zdał sobie z tego sprawę dokładnie dziś widząc najlepszego kumpla z Granger. Ale po tym co zastał i usłyszał był pewien, że Amanda nie kocha jego. Świetnie, samotność da jej szczęście to proszę bardzo, niech ma. Niech sobie ułoży życie z kim chce a on spróbuje je ułożyć z Ginny. Nie umywa się do Am, ale trudno. Nie będzie na siłę próbował zdobyć jej uczuć. Da jej wolność. A emocji się pozbędzie co już, przecież, próbował zrobić zadając sobie te kretyńskie pytania ''Dlaczego zabolało?'' udając przy tym, że nie zna odpowiedzi! Upił potężny łyk, potem kolejny. Nim się zorientował pusta butelka leżała na podłodze. Oparty o wannę przestał czuć chłód kafelek i armatury. Zakręciło mu się w głowie, ale nie przejął się tym. Chciał przestać myśleć, przestać czuć. Druga butelka była tylko formalnością, smak alkoholu już nie palił w usta. Czuł coraz mniej jednak daleko temu było do całkowitej znieczulicy. To musiał zmienić. Wstał z trudem, chwiał się lekko, nie zwrócił nawet na to uwagi. Chwila zapomnienia jest zbyt cenna by tracić przegapić szansę na nią. Kiedy ponownie tego dnia pojawił się w pokoju czuł się lepiej. No i na tyle silny by móc ruszyć na dalsze poszukiwania trunków. Kotary łóżka Malfoya były zasłonięte. Może już spał a może po prostu był obrażony na to jak potraktował go czarnoskóry? Tego Zabini nie wiedział. Wiedział za to, że zawartość barku nie jest aktualnie dość satysfakcjonująca jak na jego potrzeby. Nie mylił się. Dwa mugolskie, niskoprocentowe napoje, które Hermiona nazywa ''piwami'', a które smakują cytrynami i są za słabe, żeby się nimi upić. Jeden słoik syropu miętowego pomieszanego z mugolską wódką i trochę ulubionego likieru Hermiony, smak karmelowy. Resztka likieru, mieszanka, w której przeważał syrop i dwie ''lemoniadki'' na jego obecny stan ducha wydawały się niczym. Nie zamykając barku wyszedł z pokoju na dalsze poszukiwania. Kręciło mu się w głowie kiedy za bardzo przyspieszył kroku, Ognista zaczynała działać. Nie zważając na to zastukał do pierwszych lepszych drzwi, ponieważ uszedł już spory kawałek i wiedział, że zaraz będzie musiał usiąść. Gdyby sobie jeszcze dawkował pewnie teraz mógłby iść nie podpierając się ściany. Nawet to pukanie bardziej przypominało dzikie uderzenie. Cóż, nie sądził, że jego ruchy są tak ciężkie i powolne. Drzwi niestety otworzył nie kto inny jak Nott. Głośna muzyka aż huknęła. Najwyraźniej rzucili zaklęcie wyciszające, ale wystarczyło uchylić drzwi lub okno by dźwięki jednak się wydostawały. Ślizgoni, mistrzowie tajnego, dzikiego balangowania.
-Czego... cze... czego chcesz od Amandy?- mówienie okazało się jeszcze trudniejszą czynnością niż poruszanie. Język chyba chciał zacząć prowadzić własne życie. Był zbyt pijany i zdziwiony by dać w twarz Nottowi. Miał niesamowitą ochotę go obić albo chociaż mu wygarnąć. Co nie zmieniało faktu, że jego obecne możliwości mocno go ograniczały, więc chciał z tym poczekać do jutra.
-Stary, jesteś pijany?- Teodor uniósł brwi.
-Sam jesteśśśś piyany! Samm!- gestykulował mocno przez co stracił równowagę, na szczęście szybko ją odzyskał.
-Ja pieprzę... Nie. Dobra. Inaczej : chcesz coś?
-Yest tam Ka... Kat... Kate?- wyjąkał próbując nadawać swoim słowom sens.
-Teo, chodź w końcu! Ktoś chętny na zabawę?- usłyszał znajomy damski głos.
-O wilku mowa.- mruknął Teodor odsuwając się lekko by zrobić miejsce podchodzącej do drzwi Ślizgonce.
-Co jest? O, Blaise, wszystko w porządku? Znalazłeś Amandę?- zapytała widząc w jakim stanie jest chłopak.
-Ani słowa!- wykrzyknął.- Jest ok, ale ya, ya, chciał... bym, ya! Ognistom, jednom butelkem.- niewyraźna wymowa i pognieciona granatowa koszula na jego ciele wcale nie wskazywały, że powinien to dostać.
-Teodor, zostaw nas samych.- zarządziła widząc złośliwy uśmieszek kolegi. Ten jednak w końcu odszedł.- Nie mogę ci dać alkoholu. Zobacz jak ty wyglądasz! Ile już wypiłeś?- poza Hermioną to ona w towarzystwie była głosem rozsądku.- Odprowadzę cię do pokoju.- westchnęła ciężko. Sama wypiła jednego drinka i ledwie łyk Ognistej. Nie czuła się nawet słabo a co dopiero pijana.
-Nie!- tak gwałtownie zamachał rękami, że niemal się przewrócił.
-Spokojnie!- wyciągnęła ręce, gdyby musiała go łapać.
-Nie! Dwje butelkj.- wybełkotał.
-Blaise, czy ty jesteś normalny?! Pewnie jeszcze wypiłeś to na raz! Kretyn! Wracamy!- pociągnęła go mocno za ramię zanim muzyka wkurzy kogoś na tyle by wezwać nauczycieli a Zabini będzie na tyle niezdolny do chodzenia, że będzie go musiała wlec.
-Nje! Iedna butelka, ozdatnja, błagann.- spojrzał na nią wzorkiem zbitego psiaka.
-Nie ma mowy!- wtedy ponownie pojawił się były adorator Amandy.
-Masz i stąd spieprzaj. Żebym cię więcej nie widział!- rzucił po czym pociągnął Kate znowu do pokoju zatrzaskując drzwi.
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.-skrzywiła się. W jednym dormitorium aktualnie bawiło się około 30 osób, doszło, do tego, że trzeba było czarami pozbyć się szaf, biurek i łóżek.
-A co niby było lepsze? Nie jesteś niańką, jest piątek, chodź się po ludzku zabawić!-porwał ją do tańca.
 Uszczęśliwiony wrócił chwiejnym krokiem do sypialni uważając tylko na dwie rzeczy : żeby nie rozbić szkła i, żeby trzymać się ściany. Draco chrapał, nie było ryzyka, że ktoś zabroni mu pić lub go przyłapie. Zadowolony z sytuacji zamknął pokój najdelikatniej jak potrafił a na nocnej szafce postawił butelkę. Najlepsze na koniec. Najpierw się orzeźwi. Cytrynowe piwa wypił niemal natychmiast, jedno po drugim. Nie poczuł żadnej różnicy, był już zbyt pijany, żeby zrobiło to na nim wrażenie. W następnej kolejności zabrał się za opróżnienie zawartości słoika. Polał się przy tym, ale nawet nie zauważył. Czuł coraz mniej, Amanda stawała się tylko mglistym wspomnieniem, było mu coraz bardziej wesoło, zapominał nawet o tym jak beznadziejne czuł się ponad godzinę temu. Picie ze słoika okazało się o wiele mniej wygodne niż myślał. Trudno, pora na likier. Ten jednak, bardziej lepki i gęściejszy niż syrop, działał podobnie jak piwo : nie robił różnicy. Przyszła pora na trzecią butelkę Ognistej. Położył się na łóżku nadal mając na sobie buty i poplamioną koszulę. Wypił duszkiem całą zawartość. Poczuł jak ogarnia go senność. Zadowolony, nie czując już zupełnie nic poza wszechogarniającą radością zasnął.
 Bach! Bach!
-Co jest do...- otworzył oczy. Szybko je zamknął. Światło raziło, głowa pękała, suchość w gardle utrudniała mowę.
-No właśnie, co? Opowiesz mi?- Draco już ubrany w granatowy sweter i czarne spodnie tupał głośno koło łóżka przyjaciela.
-Auć... Daj mi wody.- jęknął. Po chwili wypił łapczywie zawartość szklanki.- Aspiryna, cokolwiek, ratunku.- marudził. Wtedy do ich dormitorium weszła Hermiona.
-Co się tu stało? Czemu wyglądasz jak najgorsza fleja?- obrzuciła go spojrzeniem pełnym wstrętu.
-Zabalował.-podsumował Malfoy.
-Aspiryna albo nic nie powiem.
-Chwila.- parę razy machnęła różdżką. Ból głowy niemal minął. Z ulgą otworzył oczy na całą szerokość, ale kiedy tylko zobaczył swoje ubrania rzucił paroma przekleństwami.
-Opowiadaj.-zachęciła go Granger siedząca aktualnie na łóżku swojego chłopaka. Streścił im cały swój pijacki wieczór.
-Nie mogłeś mnie powstrzymać?- mruknął z wyrzutem.
-Proszę cię, najpierw mnie zjechałeś, a potem po prostu zasnąłem. Powinieneś iść się umyć. A potem rób co chcesz.
-Nie powiedziałem najważniejszego.-dodał. Kiedy skończył opowieść o Amandzie poczuł jak niechciane łzy cisną mu się do oczu. Nie tak to miało wyglądać. Nie tak!- Wiecie już wszystko.- gula w gardle urosła, stała się do tego jeszcze większa z powodu wstydu jaki czuł po wczorajszych wydarzeniach.
-Kochasz ją?- padło pytanie.
-Granger, musisz być tak cholernie bezpośrednia? Nie ma o czym gadać.
-Ale...- zaczęła.
-Nie. Idę się umyć. Nie poruszajcie tego tematu. Miała rację. Każde z nas musi zacząć żyć od nowa, swoim życiem.
-Daj spokój, kochanie. Pozwól mu niszczyć sobie życie. Kiedyś sam zrozumie.-pocałował ją Malfoy junior.
-Nie ma mowy! Poczekaj tu, idę coś załatwić!- i zanim zdążył ją zatrzymać wybiegła z pokoju.

  Wybaczcie, zawaliłam. Oczy mi się kleją. Druga część, będzie jeszcze trzecia. Wstyd mi za to niesamowicie, miały być dwie, wyszło jak wyszło. Wenę mam ogromną, ale non stop mam wrażenie, że pisanie, choć daje mi radość, to nie przynosi jej Wam. Napiszcie mi co o tym myślicie. Tylko bez rozczulania, nie cierpię rozckliwiać się nad sobą! Fe!
+szykuję dla Was małą niespodziankę i jak dobrze pójdzie to dodam to jeszcze dzisiaj :). Mam to na kartce na brudno, więc wiecie, zawsze to lżej ;). A jak nie będzie w ciągu dwóch godzin ani jednego komentarza to niespodzianka pojawi się jutro :). Dobranoc :).

4 komentarze:

  1. Tak jak obiecałam jestem dzisiaj u Ciebie :) Z całego serca dziękuję za dedykację to baaaardzo miłe :D
    Co do tej części miniaturki: podobała mi się. Pijany Blaise jest zabawny :D W sumie niewiele się wyjaśniło, ale tym bardziej czekam na rozwój zdarzeń! W pewnym momencie wyłapałam błędy ale to chyba był pijacki bełkot więc błędy mogły być (chodzi mi o Ognistom jednom butelkem)
    Piszesz, że szukasz bety hmmm może ja się do tego nadaję? Ostatnio siedzę w domu wprawdzie szukam pracy ale z tym ciężko więc mogę spróbować pisz do mnie na e-maila: arcanum.felis1990@gmail.com może moja pomoc na coś się zda ;)
    Powodzenia na sprawdzianach i na konkursie!
    Pozdrawiam
    Twoja wierna czytelniczka
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
    PS. U mnie jutro 15 rozdział także zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :)! To ja dziękuję za te wszystkie zostawione tutaj komentarze :3. Właśnie ja nigdy nie byłam pijana i bałam się, że nie napiszę tego dobrze, ale chyba mi wyszło :). Wszystko się wyjaśni i rozwinie do końca tygodnia, jutro dodam niespodziankę, już ją mam przepisaną na blogspota, ale chcę dać chwilę czytelnikom na zapoznanie się z wyżej napisanym ;). Błędy w tym bełkocie są zamierzone i celowe, ale Twoje czujne oko tylko podkreśla, że nadajesz się na betę ;). Sądzę, że się nadajesz, skontaktuję się z Tobą jak najszybciej :). Życzę powodzenia w szukaniu pracy, na pewno coś znajdziesz :). I dziękuję, mi powodzenie też się przyda, jest trochę roboty do ogarnięcia, ale to lubię, nienawidzę bezczynności ;). Na 15 czekam niecierpliwie i oczywiście wpadnę do Ciebie go przeczytać i coś po sobie zostawić :).
      Pozdrawiam, Eleonora.

      Usuń
  2. Kochana, twoje dzieła są boskie. Szkoda mi Diabła, ale czasami za szczęście trzeba dość sporo zapłacić. Niech wena będzie z tobą.
    p.s
    prawdopodobnie jeszcze dzisiaj będzie coś na: hermiona-kurosaki.blogspot; a do końca tygodnia na shinigamiandsaints.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadam do Ciebie zaraz pokomentować :)! Dziękuję Ci bardzo, naprawdę mi miło :3.
      Spokojnie, Zabini jeszcze o swoje zawalczy ;).
      Pozdrawiam, Eleonora.
      PS I z Tobą niech wena będzie również!

      Usuń